Czarne chmury wiszą nad organizatorami turystyki, którym upływa termin ważności zezwoleń, a ich przedłużenie wiąże się z wyższym, nawet 28- krotnie, ubezpieczeniem OC.
Organizatorzy turystyki muszą posiadać jedno z 3 zabezpieczeń: gwarancję
bankową, ubezpieczeniową lub OC. Większość firm wykupuje OC. Dziś są to polisy
wysokiego ryzyka. Przekonało się o tym m.in. Towarzystwo Ubezpieczeń i
Reasekuracji "Warta", które dostało nauczkę po upadku biura podróży "Big Blue
Travel". W październiku ub.r. "Warta" zapłaciła za hotele w kurortach, powrót
turystów do kraju, zwróciła też przedpłaty klientom, którzy nie zdążyli wyjechać
- w sumie ok. miliona zł.
W konsekwencji bankructw touroperatorów, firmy
ubezpieczeniowe drastycznie podniosły składkę OC, np. "Warta" żąda dziś
siedmiokrotnie więcej niż przed rokiem.
O tym, jak są to duże pieniądze,
przekonał się pewien nasz regionalny organizator turystyki: - Jedna z firm
ubezpieczeniowych podniosła mu stawkę OC aż 28-krotnie - informuje Marian
Greń, starszy inspektor w Wydziale Rozwoju Regionalnego Kujawsko-Pomorskiego
Urzędu Wojewódzkiego. Według inspektora źle dzieje się w turystyce od
półtora roku, ale teraz jest gorzej niż źle. Ubezpieczyciele żądają od
przedsiębiorców stosu dokumentów, których nie można zdobyć od razu. Wiadomo, że
np. ZUS nie spieszy się z ich wydaniem - trzeba czekać miesiąc i dłużej.
Tymczasem przerwy w ubezpieczeniu być nie może, a organizatorzy turystyki
dopiero niedawno dowiedzieli się o wymaganiach firm ubezpieczeniowych: wcześniej
podpisywali umowy z agentami, od stycznia - muszą się zgłaszać w siedzibie
ubezpieczyciela z torbą papierów. - Nie można przecież określić wysokości stawki
tylko w oparciu o informację dotyczącą okresu działalności i liczby osób
wysłanych na wycieczki - wyjaśnia Michał Witkowski z Biura Komunikacji
Korporacyjnej i Marketingu PZU ZSA. Ubezpieczyciele biorą pod uwagę
kondycję firmy i ryzyko związane z jej działalnością. W najgorszej sytuacji są
teraz organizatorzy turystyki, którym upływa termin ważności zezwoleń, a ich
przedłużenie wiąże się już z wyższym OC.
Z Centralnego Rejestru Zezwoleń
wynika, że na Kujawach i Pomorzu do piątku (14 maja) funkcjonowało 14 biur
podróży, którym w ostatnim czasie upłynął termin ważności zezwolenia i nie
zostało ono przedłużone. Do tego dochodzą też przedsiębiorcy, którym zostało
niewiele czasu - kilka dni zaledwie. To biura m.in. ze Żnina, Golubia-Dobrzynia
i Bydgoszczy.
Biuru Podróży "Bus" ze Świecia, które jest na rynku od 15 lat,
zezwolenie kończy się 15 września. - Mamy renomę, jakoś sobie chyba poradzimy -
mówi optymistycznie Joanna Lice, kierownik firmy.
Taką samą tradycję ma
bydgoskie biuro podróży "Esperantotur", jednak właściciele mają mniej optymizmu.
Wiedzą, że wiarygodność to dziś za mało. Z rejestru wynika, że zezwolenie na
działalność skończyło się 30 kwietnia.
Aleksandra Lawicka, właścicielka
biura mówi: - Jesteśmy w trakcie załatwiania formalności. Firma ubezpieczeniowa
zażądała od nas 9 tys. zł za OC, pertraktujemy.
Duże firmy nie boją się
upadłości. Są wiarygodne i stać je na kosztowne ubezpieczenie. Obecnie najtańsza
polisa OC kosztuje 2,5 tys. zł, najdroższa - 200 tys. zł. Co roku trzeba
przedłużać zezwolenie - koszt 500 zł (w każdym przypadku).
Obecnie działa w
regionie 169 licencjonowanych firm. W tym roku cofnięto jedno zezwolenie - we
Włocławku, to samo grozi pewnemu bydgoskiemu biuru podróży.
-
Zwiększenie obciążeń w tej branży grozi rozrostem tzw. szarej strefy -
podsumowuje Marian Greń. Wtedy się dopiero zacznie...