Upada polski przemysł gorzelniczy. Na kilkaset zakładów pracuje 30. Po unijnych decyzjach o konieczności dolewania biokomponentów do paliw płynnych gorzelnicy liczyli jeśli nie na złoty interes, to przynajmniej na stabilną produkcję i dochody.
Tymczasem jest ona zupełnie nieopłacalna. Bo cenę, bardzo niską, dyktują koncerny paliwowe, dla których najważniejszy jest ich własny zysk. Łatwiej kupić za granicą duże ilości taniego bioetanolu czy estrów niż bawić się w drobne zakupy w Polsce.
Problem jest jednak szerszy niż tylko interesy grupy gorzelników. Bo, po pierwsze, nie są wykorzystywane nadwyżki surowców rolnych. A po drugie - państwo dopłaca miliard złotych rocznie do zagranicznych producentów – chodzi o zwolnienie z podatku akcyzowego w wysokości 1,56 zł do każdego litra.
Ta ulga miała skłonić rafinerie do zakupu bioetanolu na rynku krajowym. Niestety, dla przemysłu paliwowego to mało wystarczający argument. Dlatego gorzelnicy chcieli, żeby minister finansów wycofał ulgę na tę część etanolu, która nie została wyprodukowana w Polsce. Ale się nie udało.
Producenci etanolu dziwią się też dlaczego dla tego produktu jest absolutnie wolny rynek, skoro jest on kontrolowany przez państwo. W tym roku stracili już 600 mln złotych. Budżet, czyli my wszyscy, jeszcze więcej. A koncerny paliwowe nadal bezkarnie wykorzystują sprzyjające im przepisy. Dlaczego ustawodawca i rząd na to pozwalają? Czy w tej sprawie można coś zmienić?
Będą o tym rozmawiać:
Łukasz Karmowski – Związek Gorzelni Polskich
Halina Pupacz – prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych
Na program zapraszamy w niedzielę, o 11.25 do TVP 1.