Ptak_Waw_CTR_2024

Ochronie gatunków najlepiej służą średniej wielkości rezerwaty

2 lipca 2004

Duże populacje są mało ruchliwe - jeśli wymrą, nie ma kto ich zastąpić. Ochronie gatunku lepiej więc służy sieć średniej wielkości rezerwatów niż nieliczne, ale wielkie parki narodowe. Do takich wniosków doszedł polski naukowiec, który badał chrząszcze mazurskich wysp.

Komary cięły niemiłosiernie, parzyły pokrzywy, w których brnęliśmy, szukając schowanych na wyspie pułapek. - To tutaj - rzekł w końcu dr Marcin Zalewski, pracownik Centrum Badań Ekologicznych PAN. Rozgarnął liście, a naszym oczom ukazała się prosta pułapka: plastikowy kubek wkopany w ziemię. Miesiąc temu dr Zalewski wlał do niego przezroczysty, gęsty płyn - glikol - który miał konserwować ofiary. Było ich tu teraz całe mnóstwo: wije, stonogi, mrówki, pająki... - Patrz - naukowiec wskazał na pływającego w glikolu martwego chrząszcza - to właśnie mój biegacz, Pterostichus melanarius.

Dzięki temu chrząszczowi dr Zalewski dokonał ważnego i ciekawego odkrycia, które prestiżowy miesięcznik "Journal of Biogeography" zilustrował na okładce lipcowego numeru.

Wszędzie wyspy i wyspy

Dla przyrody jest coraz mniej miejsca na Ziemi. Z dawnych, ciągnących się setkami kilometrów puszczy zostały teraz laski porozdzielane płatami pól i łąk. Zwierzęta żyją w wyspach rezerwatów i parków narodowych. Jak sprawić, by zdołały przetrwać?

Nieoczekiwanie ważnej wskazówki dostarczyły obserwacje chrząszczy. Dr Marcin Zalewski wybrał bardzo malowniczy obszar badań: archipelag kilkunastu wysp na mazurskim jeziorze Mamry. Na każdej z nich ukrył pułapki wypełnione płynem konserwującym. Kilkanaście plastikowych kubeczków schował też na otaczającym jezioro lądzie. Następnie, przez trzy lata, zbierał wszystkie biegacze, które wpadły do pułapek.

Chrząszcze z grupy biegaczy są sprawnymi drapieżnikami. Ofiar poszukują, poruszając się po powierzchni ziemi. Ponieważ najczęściej przemieszczają się pieszo, to nie potrafią latać - zwykle mają tylko szczątkowe skrzydła. Ale niektóre gatunki, takie jak wspomniany wyżej Pterostichus melanarius, występują w dwóch formach: krótkoskrzydłej nielotnej oraz w pełni uskrzydlonej i latającej. Podbijanie nowych, niezamieszkałych terenów to właśnie domena uskrzydlonych chrząszczy. Jeśli dotrą do pustych miejsc i zasiedlą je, tworzą zaczątek nowej populacji. Z czasem pojawiają się wśród niej nielotni domatorzy. Początkowo nieliczni, z upływem lat mogą całkowicie zdominować grupę.

Kolonizatorzy i domatorzy

Dr Zalewski porównywał, ile jest form uskrzydlonych, a ile nielotnych w różnych populacjach. Wynik okazał się jednoznaczny - im mniejszy był ląd, tym więcej latających chrząszczy go zamieszkiwało. Na przykład na malutkiej wysepce Terra Dobia, o powierzchni nie przekraczającej 300 m kw., populacja biegacza Pterostchius melanarius składała się wyłącznie z osobników uskrzydlonych. Z kolei na wrzynającym się w jezioro Mamry półwyspie Fuledzki Róg wszystkie chrząszcze tego gatunku były nielotne. Także na dużych wyspach zdecydowanie dominowały biegacze o szczątkowych skrzydłach. Tylko na średniej wielkości lądach liczebność obu form - nielotnej i latającej - mniej więcej się wyrównywała. Co to może znaczyć?

- Populacje na małych wyspach częściej wymierają. Przetrwać mogą jedynie dzięki nowym, uskrzydlonym kolonizatorom. Dlatego też populacje na małych wyspach z reguły są nieliczne i dość młode - tłumaczy dr Zalewski. - Z kolei na większych lądach zwierzęta wymierają wolniej. Populacje są stare i duże. Główny ich trzon tworzą owadzie familie zamieszkałe od lat - konserwatywne, nieciekawe świata i nielotne.

Małych za mało, duzi za nudni

A które z tych populacji mają większą zdolność kolonizowania opustoszałych terenów? Małe i młode czy duże i stare?

Dr Zalewski szczegółowo porównał ilość osobników uskrzydlonych w każdej grupie chrząszczy, liczebność populacji oraz wielkość i kształt obszaru przez nią zamieszkałego. Wynik był zaskakujący. Okazało się, że do podboju nowych światów najlepiej nadają się zwierzęta ze... średnich wysp. Dlaczego?

- Populacje z niewielkich wysepek są bardzo małe. A zatem nie potrafią skutecznie zasiedlać pustych terenów - odpowiada badacz. - Wśród zaś chrząszczy zamieszkujących większe lądy brakuje form uskrzydlonych. Po prostu nie ma osobników zdolnych do podbijania świata. W kolonizacji nowych obszarów najlepiej sprawdzają się więc mieszkańcy wysp średniej wielkości. Skrzydlatych chrząszczy jest tam pod dostatkiem. Są też na tyle liczne, by bez problemu mogły wysyłać swe forpoczty na inne lądy.

To odkrycie ma zaskakujące konsekwencje dla ochrony przyrody. - Wyniki moich badań sugerują, że ochronie gatunków najlepiej służy sieć średniej wielkości rezerwatów - mówi dr Zalewski. - Nieliczne, ale za to wielkie parki narodowe mogą się nie sprawdzać. Duże populacje biegaczy, a zapewne też i innych gatunków, tracą bowiem skłonność do migracji. Jeśli wymrą, nic ich nie zastąpi. W populacjach zaś średniej wielkości nie brakuje osobników "ciekawych świata". To one będą podbijać tereny, na których zwierzęta już wymarły. Co nie oznacza, że jestem zwolennikiem wycinania puszcz i dzielenia ich na małe kawałki. Dzisiejsze "wielkie puszcze" dla wielu gatunków są i tak często za małe - dodaje badacz.


POWIĄZANE

Jak podała Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz, organizacje reprezentujące in...

Według EIA wielkość produkcji etanolu paliwowego w Stanach Zjednoczonych w okres...

Jak podaje APK-Inform, w tym tygodniu na Ukrainie obserwuje się wzrostową dynami...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę