Prezydent Bronisław Komorowski skierował do Sejmu projekt ustawy o nasiennictwie. W przeciwieństwie do ustawy zawetowanej w ub.r. przez głowę państwa ten projekt nie zawiera zapisów dotyczących organizmów genetycznie modyfikowanych (GMO).
Bronisław Komorowski zawetował ustawę o nasiennictwie w sierpniu 2011 r. i wtedy też zapowiedział, że złoży własny projekt, który będzie pozbawiony kontrowersyjnych zapisów o GMO. "Prezydent oczekuje kompleksowego uregulowania kwestii organizmów modyfikowanych w odrębnej, całościowej ustawie o GMO, w tym również kwestii materiału siewnego genetycznie zmodyfikowanego. Zdaniem Prezydenta, zmiany prawa w tak ważnym i wrażliwym obszarze jak inżynieria genetyczna powinny odbywać się po wcześniejszym przeprowadzeniu szeroko zakrojonej debaty publicznej oraz konsultacji społecznych. Debata poprzedzająca taką ustawę pozwoliłaby społeczeństwu na zapoznanie się z pełną paletą argumentów" - napisano w komunikacie opublikowanym na stronach internetowych prezydenta.
Jak stwierdzono w uzasadnieniu do prezydenckiej ustawy, jej celem jest szybkie wdrożenie przepisów w zakresie nasiennictwa: chodzi przede wszystkim o rejestrację odmian roślin, ich wytwarzanie i kontrolę nad materiałem siewnym i jego obrotem. Obejmować ona będzie praktycznie wszystkie rośliny uprawne (np. zboża, warzywa), ma uregulować choćby kwestie rejestracji i stosowania roślin regionalnych.
Przypomnijmy, że poprzednia ustawa o nasiennictwie zawierała przepisy mówiące o tym, iż do obrotu na terenie Polski może być dopuszczony i zarejestrowany materiał siewny także roślin odmian genetycznie modyfikowanych - w przypadku gdy są one już dopuszczone do stosowania na terenie Unii Europejskiej. I od razu na głowę ministra rolnictwa Marka Sawickiego posypały się słowa krytyki, że tylnymi drzwiami chciał "zalegalizować w Polsce uprawy GMO": protestowała zwłaszcza opozycja i organizacje ekologiczne. Minister Sawicki bronił się, że do ustawy o nasiennictwie wpisano artykuły dotyczące GMO, bo w Sejmie utknęły prace nad ustawą o organizmach genetycznie modyfikowanych. - Nie ma w tej chwili przepisów regulujących zasady upraw roślin genetycznie modyfikowanych. Polskę obowiązuje już europejski rejestr nasion, a w tym rejestrze wpisanych jest 40 odmian roślin GMO. Oznacza to, że zostały one przebadane przez Europejską Komisję ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) i dopuszczone na rynek unijny. W związku z tym Polska powinna określić warunki rejestracji i obrotu takim materiałem siewnym. Z braku ustawy o GMO wpisaliśmy te przepisy do ustawy o nasiennictwie - tłumaczył Marek Sawicki. - W tej ustawie mieliśmy doskonałe mechanizmy zabezpieczające. Po pierwsze, był nakaz, by w ciągu trzech dni poinformować o przywiezieniu do Polski jakiejkolwiek odmiany GMO wojewódzkiego inspektora ochrony roślin i nasiennictwa. Po drugie, były zapisane instrumenty dające ministrowi rolnictwa prawo wykreślenia z polskiego rejestru wszystkich odmian, co do których minister poweźmie informacje o ich szkodliwości dla zdrowia człowieka bądź dla środowiska. Chodzi nie tylko o GMO, ale o wszystkie rośliny - argumentował minister rolnictwa.
Jak wynika przynajmniej z pierwszych wypowiedzi posłów z sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, nie powinno być problemów z przyjęciem prezydenckiego projektu. - To jest prawidłowy kierunek - uważa wiceprzewodniczący komisji poseł Stanisław Kalemba (PSL), którego cytuje PAP. Poseł Kalemba zgadza się z założeniem, że o kwestiach dotyczących GMO powinna traktować odrębna ustawa. - Ustawa o organizmach genetycznie modyfikowanych powinna uregulować całość tych spraw dotyczących zarówno kwestii badań nad GMO, jak i obrotu materiałem siewnym roślin genetycznie modyfikowanych - mówi poseł Kalemba.
9096569
1