Nagminne łamanie przepisów o tzw. odrolnieniu gruntów zarzuca Najwyższa Izba Kontroli władzom samorządowym. A tracą na tym zarówno właściciele działek jak i gminne budżety.
Teoretycznie w gminnych dokumentach geodezjo – kartograficznych każda działka powinna być oznaczona. Odróżnienie gruntów rolnych od np. budowlanych ma bowiem istotne znaczenie dla podatków, które właściciele ziemi płacą na konta samorządów. Za grunty rolne podatki są oczywiście dużo mniejsze. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli rzeczywistość jest jednak zupełnie inna.
W dokumentach panuje bałagan, a przepisy o odrolnieniu gruntów są nieprecyzyjne i sprzyjają korupcji. A ich nieprzestrzeganie oraz luki w prawie mają ogromne znaczenie dla podatników.
Na tym bałaganie tracą nie tylko właściciele działek. Czasami bałagan w urzędach powoduje, że cierpią na tym budżety samorządów. Kontrola NIK-u wykazała przypadki, kiedy na działkach oficjalnie zarejestrowanych jako grunty rolne od dawna stały budynki. A ich właściciele przez niedopatrzenie urzędników cały czas płacili podatki jak za grunty rolne.