Po 1 maja część podkarpackich masarni i mleczarni zostanie zamknięta. Nie będą bowiem w stanie spełnić unijnych norm sanitarnych. Niektóre zakłady poradziły sobie z normami. Od maja będą mogły sprzedawać swoje produkty na europejskich rynkach.
Na Podkarpaciu trzy mleczarnie: Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Jasienicy
Rosielnej i Sanoku oraz "Resmlecz" w Trzebownisku zaliczone zostaną do kategorii
A. Tym samym będą spełniać sanitarne normy unijne i będą mogły eksportować swoje
wyroby do krajów Unii.
- Obecnie trzy zakłady są w kategorii B 1. Pięć
innych mleczarni znalazło się w kategorii B 2. W okresie przejściowym, do 2006
roku, są zobowiązane do zmodernizowania swoich zakładów i wypełnienia norm UE.
Pięć kolejnych zakładów zaliczanych jest do kategorii C. Nie rozpoczęły one
żadnych działań, aby dostosować się do wymogów. Mogą być zamknięte – mówi
Józef Urbanik, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. higieny środków
spożywczych zwierzęcego pochodzenia.
Najbardziej zaawansowana we wprowadzaniu sanitarnych norm unijnych jest
Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Jasienicy Rosielnej.
- Wprowadziliśmy
nowy unijny system HACCP, analizujący i kontrolujący punkty krytyczne przy
produkcji. Chodzi o to, żeby dzięki utrzymaniu stałych temperatur, każdego dnia
produkowane wyroby miały taką samą jakość –mówi Kazimierz Śnieżek, prezes
OSM w Jasienicy Rosielnej.
Także firmy mięsne modernizują swoje zakłady
pod kątem unijnych norm sanitarnych. W ciągu ostatnich sześciu lat Zakłady
Mięsne Dębica SA zainwestowały w swój rozwój 36 milionów złotych. Cały zakład
jest monitorowany przez 24 godziny na dobę. Na bieżąco musi być prowadzona
dokumentacja techniczna. Pod stałą kontrolą jest chłodnictwo. Pracownicy ubojni
mają wyznaczony teren, na którym mogą się poruszać. Przebieranie, mycie,
wkładanie odpowiednich butów, odbywa się w osobnych pomieszczeniach. Woda,
światło uruchamia się na fotokomórkę, tak, aby niczego nie dotykać rękami.
Codziennie pracownicy mają wymieniane ubrania robocze.
- Wierzę, że
zainwestowane pieniądze zwrócą się za kilka lat. Jesteśmy pod stałym nadzorem
urzędników weterynaryjnych z Unii Europejskiej. Mamy ten komfort, że niczego się
nie musimy obawiać. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, abyśmy zapłacili karę za
zanieczyszczanie środowiska – mówi Marian Ukowski, prezes ZM Dębica
SA.