Zaostrza się konflikt handlowy z Ukrainą. Polska nie zgodziła się właśnie na kolejne kontrole ukraińskich weterynarzy w naszych zakładach mięsnych, gdyż uważa, że nie przynoszą one efektu. Postawiliśmy też warunki. Na otwarcie granic Kijów ma czas do końca stycznia. Potem zaczniemy skrupulatne kontrole ukraińskich towarów.
O ponowne kontrole 13 zakładów postulowali ukraińscy inspektorzy. Naszym zdaniem są one już niepotrzebne. Tym bardziej, że każda inspekcja odbywa się na koszt Polski. Nie będzie też ponownej kontroli jedynego jak na razie zakładu, który warunkowo otrzymał prawo do eksportu. Naszym zdaniem, stronie ukraińskiej powinno wystarczyć zapewnienie, że wszystkie stwierdzone wcześniej uchybienia zostały naprawione.
Krzysztof Jażdżewski zastępca Głównego Lekarza Weterynarii: - Przygotowywane jest zestawienie uchybień zakładów już skontrolowanych, które były stwierdzone przez Inspektorów ukraińskich i poświadczenie przez Głównego Lekarza Weterynarii, że te uchybienia zostały zlikwidowane.
Tym bardziej, że wykryte nieprawidłowości nie miały większego znaczenia. Decyzję o nie wpuszczeniu ukraińskich inspektorów, rząd podjął po ciągłym braku rezultatów w negocjacjach z Kijowem. - Dalej ta sytuacja jest niejasna. Nie ma ani konkretnych zarzutów, ani konkretnych rozmów. – mówi minister rolnictwa Andrzej Lepper.
Dlatego niebawem rozpoczną się kontrole ukraińskich towarów wwożonych do Polski. Dotyczy to przede wszystkim komponentów paszowych i miodu. - To jest standardowe działanie. Nie ma ono na celu odwetu za wprowadzenie zakazu eksportu mięsa. Przepisy unijne się zmieniły i my chcemy mieć pewność, czy polski konsument jest odpowiednio zabezpieczony jeśli chodzi o import tego produktu do Polski. – tłumaczy Jażdżewski.
To może oznaczać całkowite wstrzymanie importu ukraińskich towarów do Polski. Kontrole na granicy mają się rozpocząć na początku lutego.