Wraz z nadejściem pięknej wiosennej pogody, na polskich drogach zaczęło robić się coraz tłoczniej. Rolnicy zabrali się za wiosenne uprawki, zaczęli obsiewać pola, nawozić, opryskiwać...
Niejednego może zaskoczył widok "eksplozji" nowych maszyn rolniczych na naszych polach. Można by pomyśleć, że w końcu polskim rolnikom zaczęło się nieźle powodzić. Niestety, rzeczywistość jest taka, że ów obrazek możemy podziwiać głównie dzięki SAPARD-owi, czyli jednemu z przedakcesyjnych programów pomocowych Unii Europejskiej, z którego mogła skorzystać Polska.
A dokładniej mówiąc dzięki Działaniu 2, skierowanemu do głównie do rolników indywidualnych, współfinansującemu zakup sprzętu rolniczego, dzięki któremu mogą oni poprawić jakość produkcji polowej i dostosować warunki produkcji do wymogów acquis communautaire.
Współfinansowanie takie polega na zwróceniu części poniesionych kosztów inwestycji, ale po wykonaniu projektu. Czyli najpierw trzeba samemu zainwestować, a a dopiero później dostaje się zwrot. Pomoc na ogół nie przekracza 50 %, za wyjątkiem terenów poradzieckich, czyli biednych, gdzie może ona dochodzić nawet do 75 % poniesionych kosztów. Jednak nie kosztów całkowitych, tylko tzw. kosztów kwalifikowanych, czyli nie obejmujących np. podatku VAT.
I tutaj zaczyna się problem. Jest całkiem spore grono rolników, którzy złożyli wnioski, ale ze względu na długi okres rozpatrywania, nie znają oni jeszcze decyzji, a Ci, co już się doczekali ich rozpatrzenia, nie mają gwarancji, że dostaną pieniądze. Okazało się bowiem, że zainteresowanie jest o wiele większe niż przewidziane środki. Ministerstwo Rolnictwa próbuje w różne sposoby pozyskać środki m.in. poprzez przesunięcie kwot z innych działań do tej pory w całości nie wykorzystanych, podwyższeniu kursu euro przy przeliczeniu na złotówki pomocy przeznaczonej na program SAPARDU, czy wystąpieniu do Komisji Europejskiej o przesunięcie kwoty 375 milionów euro z działań planu rozwoju obszarów wiejskich na SAPARD.
Zdaniem Resortu Rolnictwa Unia przyzna nam pieniądze, tylko problem polega tym, w jakiej wysokości.
A rolnicy mają dylemat... Czy kupować maszyny, czy dostaną zwrot? Niektórzy już wpłacili zadatki w wysokości 10-15 % wartości, chcąc w ten sposób uchronić się przed 22% VAT-em, jaki ma obowiązywać na maszyny od 1 maja. Niektórzy, ci bardziej sceptyczni zastanawiają się, czy w ogóle nie zrezygnować, nie ukrywając, że nie bardzo wierzą że znajdą się dla nich pieniądze, czekają na rozwój wydarzeń. Tylko sytuacja stanie się najprawdopodobniej klarowna dopiero w maju, kiedy będą obowiązywać nowe stawki VAT, wzrosną ceny. A wtedy może się okazać, że wielu nie będzie stać na nowe, o wiele droższe maszyny.