I znów posłowie się nie popisali. Nie uznali za konieczne chronienie za wszelką cenę pszczół odrzucając na ostatnim posiedzeniu Komisji Rolnictwa - 8 października br. dezyderat w sprawie pogarszającej się sytuacji w polskim pszczelarstwie.
Posłom opozycji chodziło o to, iżby pszczoły uznać za tak zwany marker (wskaźnik) stanu środowiska naturalnego. Dlaczego? Bo badania naukowe wykazują, że ponad 80% upraw prowadzonych przez człowieka wymaga intensywnego zapylania przez pszczoły. Tymczasem w roku ubiegłym i bieżącym pszczoły masowo ginęły z niewiadomych przyczyn. I właśnie w trosce o zachowanie wielowiekowego dziedzictwa pszczelarskiego, by ochronić pszczoły i zachować bioróżnorodność wraz z pozytywnym wpływem na rolnictwo i całą gospodarkę posłowie zwracali się w nieprzyjętym dezyderacie do ministra rolnictwa z żądaniem sprawdzenia zasad rejestracji pestycydów pod kątem ich ewentualnej szkodliwości na organizmy owadów jakimi są pszczoły miodne a także przegląd dopuszczonych środków ochrony roślin, zwłaszcza tych zwierających imidacloprid z rodziny neonikotynoidów i natychmiastowego wycofania tych które wykazują trujące działanie na pszczoły.
Pszczelarze oczekiwali też, by wprowadzić dopłaty za zapylanie, umożliwienia uzyskania zwrotu poniesionych przez pszczelarzy kosztów utrzymania i unowocześnienia sprzętu pasiecznego i pasieki.
O co jeszcze zabiegali w projektowanym dezyderacie posłowie opozycji w imieniu pszczelarskiego środowiska? Chodziło między innymi o uproszczenie procedury likwidacji szkód (padnięć) spowodowanych zatruciami stosowanych przez rolników środkami ochrony roślin, zniesienia zakazu trzymania pszczół na terenie miast, opracowania normy na paszę dla tych pożytecznych owadów, przyznania rekompensat w przypadku wystąpienia syndromu masowych padnięć i zgnilca amerykańskiego. Środki unijne z powodzeniem, zdaniem posłów, mogłyby być przyznane na aktywizację produkcji pszczelarskiej na terenach wiejskich jako środek przeciwdziałający bezrobociu wykluczeniu, zwłaszcza wśród młodych ludzi, kobiet i osób niepełnosprawnych. W projektowym dezyderacie sugerowano także utworzenie funduszu promocji miodu, obniżenie VAT na karmę i powołanie grupy specjalistów, którzy zbadaliby wpływ GMO na pszczołę miodną.
Obawy, że za odrzuceniem dezyderatu stali lobbyści produkujący środki chemiczne niszczące pszczoły sprawiły, że posłowie PiS, mając na uwadze ciężką sytuację w pszczelarstwie, złożyli wniosek o zwołanie Komisji w trybie art.. 152 ust. 2 Regulaminu Sejmu, w celu ponownego rozpatrzenia dezyderatu.
A zatem posłowie tak czy siak jeszcze raz będą musieli pochylić się nad dolą i niedolą robotnic, trutni i królowych.
7063682
1