W roku 2008 należy się spodziewać jeszcze większych niż dotychczas redukcji kwot połowowych dorsza na Bałtyku - zapowiedziała w czwartek Komisja Europejska (KE), ostrzegając, że ta rozpowszechniona niegdyś ryba zagrożona jest wyginięciem.
Zdaniem KE, nie przyniosły rezultatów dotychczasowe działania, by odbudować populację bałtyckich dorszy do poziomu, który pozwoli na ich biologiczne przetrwanie. Dlatego nie wyklucza się "nadzwyczajnych kroków" - czyli zmniejszenia kwot o więcej niż zapowiadane wcześniej 15 proc.
KE tłumaczy, że może to być konieczne, bowiem kraje członkowskie ustalają co roku limity połowów na europejskich wodach znacznie powyżej poziomu uważanego za "bezpieczny" przez naukowców. Różnice sięgają 42-57 proc. Co gorsza, rybacy przekraczają przyznane im kwoty. Na cenzurowanym są zwłaszcza polscy rybacy, którzy - co wykazały unijne kontrole - notorycznie zaniżają dane o połowach dorsza. W latach 2005-2006 faktycznie połowy w przypadku skontrolowanych jednostek były o 48,71 proc. większe od deklarowanych.
Zdaniem KE kłusownictwo na europejskich wodach dotyczy także innych ryb. W efekcie mniej niż 10 proc. zasobów odławianych jest zgodnie ze zobowiązaniami światowego szczytu na rzecz zrównoważonego rozwoju ONZ w 2002 roku.
"Trzeba wyciągnąć wnioski z realizacji dotychczasowego planu odbudowy dorsza na Bałtyku" - zapowiada KE. "We wrześniu przedstawimy konkretne propozycje na 2008 rok w sprawie Morza Bałtyckiego" - powiedziała rzeczniczka komisarza ds. rybołówstwa Joe Borga, Mireille Thom. Następnie do końca roku będą musieli zatwierdzić je w ministrowie ds. rybołówstwa krajów UE.
Ta sama procedura obowiązywała w stosunku do tegorocznych kwot. We wrześniu 2006 roku KE przedstawiła propozycję kwot, zmniejszając o 15 proc. limit połowów dorsza na Bałtyku i wydłużając okres ochronny, kiedy połowy są zabronione. Polska ostro zaprotestowała przeciwko obcięciu limitów. Ostatecznie w wyniku negocjacji między krajami członkowskimi, przy sprzeciwie Polski, limit ustalono w październiku na niespełna 14 tys.
To redukcja w stosunku do 2006 roku o 10 proc. na Bałtyku Wschodnim i o 6 proc. na Bałtyku Zachodnim. Od Polski i innych krajów członkowskich zależy, czy cięcia w tegorocznych kwotach nie będą większe. Unijny komisarz ds. rybołówstwa Joe Borg dał bowiem Radzie UE czas do końca czerwca na uzgodnienia wieloletniego planu odbudowy populacji dorsza. Jeśli na najbliższym spotkaniu ministrów rolnictwa w poniedziałek i wtorek w Luksemburgu to się nie uda - kwoty dla polskich rybaków zostaną automatycznie obniżone o 15 proc. - do ok. 13 tys. ton.
"Sytuacja jest poważna. Mamy nadzieję, że kraje członkowskie wiedzą, jaka ciąży na nich odpowiedzialność" - powiedziała PAP pani Thom.
Przyznaje, że najlepszym sposobem odnowienia zasobów byłby całkowity zakaz połowów dorszy. KE nie decyduje się na taki krok, rozumiejąc jego społeczno-gospodarcze konsekwencje. Rybacy argumentują, że unijne limity i tak są zbyt niskie, by mieli zapewniony godziwy zarobek ze swojej pracy, więc muszą łowić i sprzedawać więcej ryb.
6949975
1