Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Klęska urzędnicza

14 lipca 2004

Ofiary gradobicia w województwie lubuskim tracą już wiarę w pomoc, którą władze obiecywały im w dniu katastrofy. Wojewoda powołuje komisje.

Gdyby na tym polu leżały pieniądze, pchaliby się na wyścigi - mówi o urzędnikach Bogusław Szramek, rolnik z podkrośnieńskich Wężysk. Pokazuje swoje uprawy. Grad całkowicie wytłukł grykę, ziemniaki, pszenżyto. W ich miejsce zasiałby grykę, żeby chociaż pszczoły nie głodowały. Nie może, musi czekać na komisję...

Małpy na zydlu

Wieś wspólnymi siłami ulice oczyściła, łata dachy i przymierza się do ratowania kościoła. Wężyczanie żartują, że urzędnicy czekają aż się pokaże słońce, aby się na polu nie ubłocić, albo aż wytłuczone zboże się podniesie.

Jak opowiada sołtys Wężysk Antoni Ślipko, komisja z gminy miała być w poniedziałek. Nie przyjechali, a rolnikom powiedziano, że we wtorek przyjedzie komisja z województwa. Wczoraj także nikogo nie było.

- I siedzimy przed domami jak te małpy na zydlu - złości się właścicielka działki, której burza zdemolowała ogródek. - I nic nie można zrobić, bo później powiedzą, że strat nie było.

Do sołtysa Ślipki jako ofiary gradobicia zgłosiło się 30 rolników i 35 właścicieli ogródków. 7 ha ziemniaków, 16 ha pszenżyta, 2 ha pszenicy... Współczują Holendrowi, prowadzącemu gospodarstwo w okolicy. Jemu grad zniszczył dziesiątki hektarów, ale on jeszcze ma inne pola. Tymczasem - jak podkreśla Szramek - on stracił wszystko. Grykę jakby ktoś ściął.

Na jaką pomoc liczą? Jak opowiada Wacława Kazimierska, która jeszcze dziś płacze na wspomnienie zniszczonych przez grad wyjątkowo pięknych buraków, za suszę dostali ledwie kilkadziesiąt złotych. Stąd wiele osób nawet strat nie zgłosiło - to gorzej niż jałmużna. - To było warte wyśmiania - opowiada o pomocy A. Ślipko. - 30 zł za hektar ziemniaków zmarnowanych przez suszę. A z hektara można co najmniej 20 ton zebrać.

Pech razy trzy

Pierwsze komisje, w gminach Krosno Odrzańskie i Słubice, wyjdą na pola już w środę - zapewnia Wanda Cichowska z wydziału rolnictwa Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. - W czwartek rozpoczną pracę w Zwierzyniu, Dąbiu, Ośnie Lubuskim i Krzeszycach.

Urzędnicy zapewniają, że się śpieszą jak mogą, ale na powołanie komisji potrzeba czasu. W każdej musi znaleźć się pracownik ośrodka doradztwa rolniczego, przedstawiciel gminy i Lubuskiej Izby Rolniczej. Z kolei urzędnicy z kroś-nieńskiej gminy od kilku dni szacują straty.

- Oczywiście komisja rozpocznie pracę od Wężysk i Czarnowic - zapewnia Czesław Pieńkowski z krośnieńskiego magistratu. - Wiemy, że wielu ludzi w tej okolicy dotkniętych jest klęską trzeci rok z rzędu. Najpierw była powódź, później susza, a teraz ta burza...

Na razie urzędnicy nie są w stanie nawet oszacować strat. Jak stwierdziła W. Cichowska wnioski, które docierają do Gorzowa Wlkp., sygnalizują zniszczenie 60 - 100 proc. upraw poszczególnych rolników. Na dokładne dane trzeba będzie poczekać. Zgodnie z przepisami komisja ma 30 dni od chwili klęski na oszacowanie szkód. Później wojewoda napisze pismo do ministra, który zadecyduje o formie pomocy...

- A kiedy władze były tutaj zaraz po burzy, to obiecywały natychmiastową pomoc - dodaje rolnik. - Tak mówili przy dziennikarzach.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę