Na wniosek Francji i Polski, Komisja Europejska zaproponowała w poniedziałek wprowadzenie refundacji do eksportu wieprzowiny z Unii Europejskiej w związku z trudną sytuacją na rynku wieprzowiny w związku m.in. z niskim kursem dolara i wysokimi cenami paszy.
Jak poinformowała KE "pomoc będzie przekazywana przy eksporcie niezależnie od kraju docelowego". Pomoc ma być wpłaca producentom, by zrekompensować im różnice pomiędzy aktualną ceną wieprzowiny na światowych rynkach, a wyższą średnią ceną wieprzowiny na rynku europejskim.
KE przedstawiła swą propozycję zebranym w Brukseli ministrom rolnictwa państw UE. Zanim wejdzie w życie, potrzeba jeszcze formalnej zgody specjalnego komitetu przy KE, którego członkami są narodowi eksperci państw członkowskich.
Fischer Boel tłumaczyła swą decyzję pogarszającą się sytuacją na rynku wieprzowiny, a zwłaszcza słabnącym wobec euro kursem dolara. "Silne osłabienie dolara bardzo osłabiło konkurencję europejskich eksporterów, dla których głównymi konkurentami są USA, Kanada i Brazylia" - napisano w komunikacie.
Ponadto sektor żywca w UE cierpi z powodu nadprodukcji, która spowodowała spadek cen o około 111 proc. w ciągu ostatniego roku. Tymczasem wzrosły ceny paszy dla zwierząt o około 65-70 proc. w 2007 roku w porównaniu do średnich cen z lat 2002-2006.
Wniosek o uruchomienie refundacji eksportowych w październiku zgłosiła Polska. Poparły nas m.in. Francja i Niemcy. Zdecydowanie przeciwna takiemu rozwiązaniu była Dania.
Jednocześnie KE poinformowała, że zawiesza wprowadzony w ubiegłym miesiącu program pomocy dla prywatnego przechowywania mięsa (Private Storage Aid Scheme). Ten system miał zachęcać producentów, by cześć swej produkcji zamrozili, czekając na wzrost cen. Efektem miałoby być zmniejszenie oferty na rynku i w konsekwencji ograniczenie dalszego spadku cen. KE uznała w poniedziałek, że program "nie wystarcza, by odpowiedzieć na kłopoty producentów".
Z decyzji o wprowadzeniu refundacji do eksportu mięsa wieprzowego ucieszy się zwłaszcza Francja, której 30 proc. produkcji wieprzowiny trafia na rynki Rosji, Japonii i Korei Południowej.
Jak informował na spotkaniu przedstawicieli producentów trzody chlewnej kilka dni temu wiceminister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, dopłaty do prywatnego przechowywania mięsa, które zostały uruchomione za zgodą KE 29 października, nie poprawiły sytuacji na tym rynku.
W polskich warunkach dopłaty do przechowywania otrzymują nie producenci trzody, ale przetwórcy mięsa, którzy dysponują chłodniami. Mechanizm polega na tym, że osoby lub firmy, które zadeklarują przechowania półtusz wieprzowych do 5 miesięcy, mogą liczyć na pokrycie części kosztów przechowywania. Jak zaznaczył wiceminister, w całej Unii zostało "zdjęte" z rynku ok. 60 tys. ton wieprzowiny, a w Polsce jest to nieco 4 tys. ton.
"Wydawało by się, że jest to korzystne dla chłodni, które mogą po niskich cenach skupić mięso i przeznaczyć je do przerobu w okresie świątecznym. Zakłady nie są tym zainteresowane, o czym świadczy niewielka ilość firm, które chcą z tego skorzystać" - argumentował Ardanowski.
W opinii przetwórców mięsa, dopłaty do wywozu w przypadku Polski nie rozwiążą problemów ze zbytem trzody, ponieważ tradycyjny rynek zbytu, jakim były kraje Europy Wschodniej, jest nadal zamknięty. Natomiast takie rozwiązanie jest korzystne dla Niemiec, Holandii czy Danii, które nie mają ograniczeń w eksporcie na Wschód.
6487686
1