Komisja Europejska odrzuciła w piątek zarzuty ministra rybołówstwa Rafała Wiecheckigo, który zakwestionował jej dane o przekroczeniu przez polskich rybaków tegorocznej kwoty na połowy dorsza i zapowiedział wniosek o pozwanie KE do Trybunału UE. "Jeśli Polska chce iść do Trybunału - nie mamy z tym problemu, to prawo każdego kraju członkowskiego. Ale jesteśmy pewni, że Trybunał nas poprze" - powiedziała w piątek rzeczniczka komisarza ds. rybołówstwa Joe Borga, Mirelle Thom.
9 lipca KE wydała rozporządzenie nakazujące Polsce natychmiastowe wstrzymanie połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim do końca roku, gdyż - jak tłumaczy - kontrole KE wykazały, że polscy rybacy wykorzystali już cały przysługujący im tegoroczny limit połowów.
"Kontrole wykazały, że polscy rybacy sprzedają więcej ryb niż rejestrują jako wyłowione" - tłumaczyła Thom. Dodała, że na podstawie przeprowadzonych w Polsce kontroli KE stwierdziła, że rzeczywiste połowy od początku tego roku są blisko trzy razy większe niż wielkości podawane przez rybaków. Stąd decyzja o zakazie połowów.
W czwartek tę decyzję skrytykował na spotkaniu z komisarzem Borgiem minister Wiechecki. Dziennikarzom zapowiedział, że do Rady Ministrów złoży wniosek rekomendujący zaskarżenie decyzji KE do Trybunału UE w Luksemburgu.
"Uważamy, że decyzja KE jest oparta na nieprawdziwych danych, a rozporządzenie doprowadzi do zniszczenia rybołówstwa w Polsce" - powiedział. "Według polskiej administracji rybacy wyłowili 70 proc. przyznanej kwoty" - tłumaczył minister. Wiechecki zakwestionował zastosowaną przez KE "metodologię" przy przeprowadzaniu kontroli, zarzucając m.in., że odbyły się one tylko w jednym porcie.
Thom zapewniła, że dane KE opierają się na przeprowadzonych w Polsce "czterech seriach inspekcji w kilku portach, w pierwszych czterech miesiącach tego roku".
Przyznała też, że choć wiele krajów ma pretensje do KE o zbyt niskie ich zdaniem kwoty - jak ostatnio choćby Francja czy Dania, to po raz pierwszy, jakiś kraj członkowski nie zastosował się do zalecenia KE o czasowe wstrzymanie połowów danego gatunku.
"Polska jest zobowiązana, by zapewnić przestrzeganie tego rozporządzenia" - dodała, pytana kto poniesie karę, jeśli polscy rybacy nadal będą łowić dorsze. W przypadku przegranej w Trybunale, zapłaci budżet państwa. Thom ujawniła, że niezależnie od nakazu wstrzymania połowów, od czerwca KE rozpoczęła procedurę karną przeciwko Polsce, w związku z nieodpowiednimi kontrolami połowów.
Rybacy muszą być świadomi, że mogą dostać zakaz połowów w przyszłym roku - zastrzegła Thom. Zwłaszcza, że z ustaleń KE wynika, iż wyłowili już prawie 100 proc. więcej niż wynosi przyznana im na 2006 rok kwota połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim (10,8 tys. ton).
Minister Wiechecki zapowiedział w czwartek konsultacje z rybakami w sprawie rozporządzenia KE tak, by to oni zdecydowali, czy chcą od września kontynuować połowy dorsza, mimo zakazu KE. Obecnie - niezależnie od decyzji KE - połowy zostały wstrzymane z powodu trwającego od lipca do 15 września okresu ochronnego.
"Moje stanowisko będzie takie, jakie zajmie środowisko rybaków" - zapowiedział Wiechecki. Dodał, że jeśli połowy mają zostać wstrzymane, "to muszą być odszkodowania dla rybaków", gdyż według polskich przepisów rybacy nie wykorzystali należnych im kwot.
Zdaniem KE, jeśli rybacy wykorzystali kwoty, to nie należy im się już żadna pomoc, zwłaszcza z budżetu UE. Thom przyznała jednak, że Polska może udzielić wsparcia z własnych środków, nie przekraczającego jednak 30 tys. euro na trzy lata, na jeden kuter - to warunki pomocy państwa w rybołówstwie nie podlegającej obowiązkowej zgody KE.
Tegoroczna kwota połowowa dorsza dla polskich rybaków na Bałtyku Wschodnim wynosi 10,8 tys. ton, zaś na Bałtyku Zachodnim - ok. 3 tys. ton. Na razie, na Bałtyku Zachodnim KE nie stwierdziła rażących nieprawidłowości, co oznacza, że Polska może kontynuować połowy do wyczerpania kwoty.
Pragnące zachować anonimowość źródła w KE, powiedziały PAP, że polscy rybacy sami sprowokowali inspekcje Komisji Europejskiej. Urzędnik wskazał na publikowane wywiady przedstawicieli środowiska rybaków w Polsce, którzy kwestionowali dane naukowców o niskich zasobach dorsza w Bałtyku, argumentując, że od lat wielokrotnie przekraczają kwoty.
Przydzielając co roku jesienią krajom kwoty połowowe na następny rok, KE alarmuje, powołując się na dane naukowe, że liczebność dorszy w Bałtyku jest zbyt niska, by zagwarantować biologiczne przetrwanie stada. W związku z tym nie wyklucza, że doroczne przymusowe redukcje kwot połowowych przekroczą nawet 15 proc.
5813088
1