Polskie rolnictwo nie jest zagrożeniem dla Unii Europejskiej – wyraził przekonanie wicepremier Jarosław Kalinowski w środę wieczorem w stolicy Austrii.
Zaledwie jedna trzecia polskich gospodarstw rolnych jest zdolna konkurować z gospodarstwami unijnymi. Pozostałe 1,5 miliona gospodarstw produkuje wyłącznie na potrzeby własne – relacjonowała wczoraj wypowiedź wicepremiera austriacka agencja APA.
Według Kalinowskiego, największym "dylematem" w rozmowach akcesyjnych jest w dalszym ciągu kwestia dopłat bezpośrednich dla rolnictwa. Unijne propozycje w tej kwestii wywołały wielkie zaskoczenie, ponieważ naruszałyby fundamentalną zasadę jednakowych warunków konkurencji na wspólnym rynku – donosi APA.
Polska" nie dopuści" do powstania systemu z dwoma politykami rolnymi, który byłby rezultatem zaakceptowania obecnych propozycji UE w kwestii dopłat bezpośrednich.
Kalinowski przestrzegał w Wiedniu przed grą na zwłokę w negocjacjach akcesyjnych. Byłby to "niebezpieczny sygnał". Polski wicepremier oczekuje, że "w niektórych punktach" Unia okaże "większą elastyczność".
Także zdaniem austriackiego ministra rolnictwa Wilhelma Molterere, zwlekanie nie ma sensu. Podczas szczytu UE 24-25 października należy liczyć na zielone światło dla końcowych negocjacji w sprawie poszerzenia UE – pisze APA. Minister podkreślił, że Dania, sprawująca obecnie przewodnictwo w UE jest zdecydowana przeciągnąć na grudniowym szczycie w Kopenhadze "polityczną kreskę" pod negocjacjami akcesyjnymi.