W krótkim okresie niski poziom produkcji i niskie ceny będą nadal zaniżać inflację, ale rosnąca aktywność ekonomiczna i wzrost płac spowodują, że inflacja powinna w końcu wzrosnąć - oceniła w środę Komisja Europejska, komentując dane o inflacji w eurolandzie.
Eurostat podał w środę wstępne wyliczenie, zgodnie z którym inflacja w strefie euro w ujęciu rok do roku spadła w grudniu - po raz pierwszy od 2009 r. - poniżej zera, do minus 0,2 proc.
Jak podkreślała na konferencji prasowej rzeczniczka KE ds. gospodarczych Annika Breidthardt, dane te oznaczają, że mamy do czynienia z czasową negatywną wartością wskaźnika inflacji, a nie z właściwą deflacją.
"Słaba produkcja i niskie ceny dóbr będą nadal zaniżać inflację w krótkim okresie, ale aktywność ekonomiczna stopniowo się wzmacnia, płace rosną, dlatego inflacja powinna w końcu wzrosnąć" - powiedziała Breidthardt.
Jak zaznaczyła, niska inflacja będzie nadal trwała w krótkim okresie, ale w długim Komisja spodziewa się wzrostu tego wskaźnika wraz z wzmacnianiem się gospodarki i wzrostem płac.
Jak podał Eurostat, ujemna stopa inflacji w strefie euro w grudniu była napędzana przez spadek cen energii (minus 6,3 proc., w porównaniu z minus 2,6 proc. w listopadzie). Stabilne były ceny żywności, alkoholu i tytoniu (0,0 proc., w porównaniu z 0,5 proc.) i nieenergetycznych towarów przemysłowych (0,0 proc., w porównaniu z minus 0,1 proc.). Biuro statystyczne Unii Europejskiej spodziewa się natomiast wzrostu cen usług (1,2 proc., tak samo jak w listopadzie).
Spadek przeciętnego poziomu cen, jak potocznie określana jest deflacja, nie jest wcale pozytywnym zjawiskiem. W warunkach deflacji konsumenci wstrzymują się z zakupami, licząc, że to, co chcą kupić, będzie w przyszłości jeszcze tańsze. Powstające w ten sposób ograniczenie konsumpcji powoduje kurczenie się gospodarki i ograniczanie miejsc pracy.
7522328
1