Saper nie dość, że myli się tylko raz, to jeszcze samodzielnie musi się ubezpieczyć. Jeśli tego nie zrobi, w razie wypadku, utraty zdrowia lub co gorsza śmierci jego rodzina nie dostanie ani grosza odszkodowania. Wówczas jeśli jest jedynym żywicielem rodziny, jego bliscy będą przymierać głodem.
Niedawno głośno było o przypadkach żołnierzy rannych w wyniku działań wojennych. I choć posiadali grupowe ubezpieczenie i PZU wypłaciło im odszkodowania za czas spędzony w szpitalu, to później zażądało ich zwrotu.
Choć w warunkach umowy rzeczywiście była mowa o nieskuteczności ubezpieczenia w warunkach bojowych, to jednak ubezpieczyciel najpierw wypłacił odszkodowania, a później zażądał ich zwrotu. O wyjaśnienie tej sytuacji poprosiliśmy rzecznika PZU. Jak się okazało, winnym okazał się jeden z pracowników, który wdrożył standardową procedurę odszkodowawczą.
- Z powodu błędnej interpretacji postanowień programu przez pracownika likwidującego sprawę świadczenie, mimo że było nienależne, zostało wypłacone. Po zidentyfikowaniu błędu zostało wysłane do klientów pismo z prośbą o zwrot świadczeń. Sprawy te niezwłocznie zostały wyjaśnione, do klientów przesłaliśmy pisma wycofujące prośbę o zwrot świadczenia, skontaktowaliśmy się z nimi również telefonicznie - zapewnia rzecznik PZU. Jednocześnie dodaje, że taka sytuacja dotyczyła zaledwie dwóch poszkodowanych żołnierzy.
Ten kto daje i odbiera... Zwłaszcza ubezpieczyciel w tak delikatnych sprawach powinien wykazać się profesjonalizmem na najwyższym poziomie. Jeżeli nawet popełniono błąd, to myślę, że jego konsekwencje powinien wziąć na siebie. Nawet w przypadku, gdy odszkodowanie było nienależne. Chodzi tutaj przede wszystkim o prestiż firmy - ocenia Marcin Broda, ekspert rynku ubezpieczeniowego z firmy Ogma. - Ostatecznie wszystko do tego się sprowadziło. Szkoda jednak, że dopiero po interwencjach u ubezpieczyciela - dodaje.
Jego zdaniem wina nie leżała w tym przypadku po stronie żołnierzy. Nie mogli bowiem myśleć, że ubezpieczyciel, który chce wypłacić im odszkodowanie, popełnia błąd. Żołnierze rzeczywiście wiedzieli, że nie dostaną pieniędzy za obrażenia poniesione na wojnie, ale tutaj chodziło o dodatki, czyli odszkodowanie za czas spędzony w szpitalu po powrocie do kraju.
Jak udało się nam ustalić, grupowe ubezpieczenie z ograniczonym zakresem odpowiedzialności firmy kosztuje ok. 100 zł miesięcznie. Wysokość składki nie jest zależna od rodzaju misji wojskowej czy zakresu działań każdego żołnierza. Nie ma znaczenia, czy jest czołgistą, spadochroniarzem, pilotem czy nawet saperem.
- Dla wszystkich żołnierzy jest taka sama bez względu na wykonywany rodzaj czynności służbowych. Oczywiście koszt ubezpieczenia żołnierza przebywającego w strefie działań wojennych jest wyższy - usłyszeliśmy w MON.
Misja ubezpiecza żołnierza
Za podstawowe ubezpieczenie żołnierzy odpowiada Ministerstwo Obrony Narodowej. To ono zawiera umowę z Polskim Towarzystwem Ubezpieczeń SA.
- MON ubezpiecza żołnierzy, funkcjonariuszy i pracowników wojska wyjeżdżających na misje zagraniczne. Jego koszt pokrywa MON. Ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków żołnierzy skierowanych do polskich kontyngentów wojskowych poza granicami państwa jest realizowane na podstawie umowy ubezpieczenia zawieranej z zakładem ubezpieczeń (w tym przypadku PTU SA - przyp. red.) - wyjaśnia Jacek Sońta, rzecznik prasowy Ministra Obrony Narodowej.
Ubezpieczenie zawarte przez MON obejmuje następstwa nieszczęśliwych wypadków, w tym również tych związanych z prowadzeniem działań wojennych. Do tego dochodzą również wypadki będące wynikiem uprawiania sportu, jazdy pojazdami (również motocyklami), omdleniami, atakami epilepsji, utratą przytomności, udaru słonecznego czy śpiączki cukrzycowej.
MON ubezpiecza naszych wojskowych także na ewentualność zachorowania na nowotwór, niewydolność nerek czy paraliż kończyn. Za każdy taki przypadek ubezpieczony otrzymuje 30 tys. złotych. Do tego dochodzą świadczenia za pobyt w szpitalu, a nawet za czas porwania.
250 tys. złotych to suma ubezpieczenia dla pracowników wojska stacjonujących w polskich kontyngentach wojskowych w razie ich śmierci. W przypadku misji obserwacyjnych ONZ to już zaledwie 100 tys. zł. Jeśli chodzi o uszczerbek na zdrowiu, to wartość odszkodowania przy 100-procentowej utracie sprawności wyniesie zaledwie 75 tys. zł.
Ministerstwo Obrony Narodowej nie ujawnia, ile kosztuje ubezpieczenie jednego żołnierza w PTU SA. Również ubezpieczyciel nie chce zdradzić takich informacji. < br /> - Kwota składki jest tajemnicą handlową - kwituje przedstawiciel Departamentu Prasowo- Informacyjnego MON.
- Nie mogę przekazać do publicznej wiadomości informacji na temat umowy ubezpieczenia pomiędzy PTU S.A. a Dowództwem Operacyjnym Sił Zbrojnych, w tym informacji dotyczących wysokości składek za ochronę ubezpieczeniową żołnierzy - powiedziała Agnieszka Sobucka z PTU S.A. Powołała się przy tym na art. 19 ustawy o działalności ubezpieczeniowej z 2003 roku, która zobowiązuje zatrudnionych przez ubezpieczyciela do zachowania tajemnicy dotyczącej poszczególnych umów ubezpieczenia. To ustawodawca decyduje bowiem, których podmiotów tajemnica nie obowiązuje. - Przykro mi, ale informacja dotycząca wysokości składek jest częścią zawartej umowy ubezpieczenia – dodała Sobucka.
Ubezpieczenie nie zawsze skuteczne
Mimo szerokiego zakresu ubezpieczenia, wojskowi wyjeżdżający na misje zagraniczne często decydują się na wykup dodatkowego ubezpieczenia (ponoć połowa uczestników misji zagranicznych przyznaje, że ma wykupione takie polisy). W wersji grupowej takie produkty oferuje między innymi PZU.
- Przy współpracy z brokerami powstał program ubezpieczeniowy dla żołnierzy i pracowników cywilnych Ministerstwa Obrony Narodowej. Gwarantuje on zabezpieczenie żołnierza oraz jego rodziny i jest zawarty w ogólnych warunkach ubezpieczenia - mówi Michał Witkowski, rzecznik prasowy PZU.
Tego rodzaju grupowe ubezpieczenie nie obejmuje w swojej odpowiedzialności skutków działań wojennych i aktów terrorystycznych.
- Wojskowi chętnie wykupują standardowe polisy w ubezpieczeniu grupowym. Jest to oferta z bardzo szerokim zakresem, obejmujące żołnierza i jego rodzinę, ze standardowymi ogólnymi warunkami. Zgodnie z nimi wszystkie skutki zdarzeń, których przyczyną są działania wojenne, nie są objęte odpowiedzialnością PZU, w tym np. trwały uszczerbek na zdrowiu - wyjaśnia Michał Witkowski.
Zapłać więcej, będą pieniądze
Żeby uniknąć sytuacji, w której ranny na froncie żołnierz nie dostanie odszkodowania, PZU zdecydowało się na wprowadzenie do swojej oferty dodatkowego ubezpieczenia. Zapewnia ono wojskowym ochronę i ewentualne odszkodowanie nawet w wyniku wypadków na polu walki. Miesięczna składka kosztuje ok. 300 złotych.
- Specjalnie dla wyjeżdżających żołnierzy przygotowaliśmy program, w którym nasza odpowiedzialność obejmuje również skutki zdarzeń związanych z działaniami wojennymi i aktami terrorystycznymi. Niestety ten wariat wybiera ok. 10 proc. wyjeżdżających; pozostali najczęściej zostają przy standardowym ubezpieczeniu grupowym - tłumaczy Witkowski.
Dlaczego więc takim dodatkowym ubezpieczeniem nie objąć wszystkich żołnierzy ubezpieczonych w ramach umowy grupowej?
- Rozszerzenie ubezpieczenia o ryzyko działań wojennych dla wszystkich żołnierzy, również tych pozostających w kraju, mija się z celem, gdyż misja trwa zazwyczaj ok. pół roku. Z tego powodu proponujemy pakiet ubezpieczeniowy na czas misji, który zapewnia pełną ochronę.
Nie jedziesz, nic nie dostajesz
A jak wygląda ubezpieczenie żołnierzy pozostających w kraju? Ryzyko odniesienia obrażeń lub śmierci w wyniku działań zbrojnych jest u nich dużo mniejsze niż na misjach, ale też zabezpieczenie jest właściwie żadne. W razie jakiegokolwiek wypadku poszkodowany otrzyma pomoc, ale na podstawie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. W praktyce oznacza to, że jego leczeniem i rekonwalescencją zajmą się wojskowe jednostki służby zdrowia finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Jest to jedyne zabezpieczenie, jakie oferuje MON żołnierzom pozostającym w kraju. Na żadne dodatkowe odszkodowanie z tytułu śmierci lub uszczerbku na zdrowiu nie mają co liczyć.
- Ustawa z dnia 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych oraz akty wykonawcze do niej nie nakładają obowiązku wykupu ubezpieczeń dla żołnierzy stacjonujących w Polsce. Żołnierz może wykupić sobie polisę sam - poinformował nas MON.
Jeśli tego nie zrobi, a utraci zdolność do pracy, zdrowie albo życie, on lub jego rodzina nie dostanie nawet złotówki.
6589130
1