Protest sadowników przed zakładami przetwórstwa owoców i warzyw Hortex w Skierniewicach przynosi wielomilionowe straty - napisali w liście otwartym do Związku Sadowników RP przedstawiciele grupy Hortex. Sadownicy zapowiadają dalsze blokowanie zakładu.
Autorzy przekazanego PAP w czwartek listu wezwali producentów jabłek do zakończenia protestu przed zakładem. List został też zamieszczony w formie ogłoszenia w trzech czwartkowych dziennikach: "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej" oraz w "Pulsie Biznesu".
"Niezgodne z prawem działania zostały skierowane przeciwko zakładowi, którego podstawową działalnością jest przerób i zamrażanie warzyw. Blokada zakładu uniemożliwia przerób ok. 250 ton warzyw dziennie. Oznacza to wymierne straty nie tylko dla zakładu, ale również rolników, z którymi zakład jest związany długoletnimi umowami kontraktacyjnymi" - napisano w liście.
"Spółka podejmie wszelkie dostępne prawem kroki, aby doprowadzić do zaprzestania dalszych naruszeń prawa, do ukarania winnych i do uzyskania należnych rekompensat od osób odpowiedzialnych za niszczenie cudzej własności oraz za wszelkie inne poniesione straty" - czytamy dalej.
Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski zapewnił w rozmowie z PAP, że od czwartku transporty warzyw są wpuszczane do zakładu - zablokowany jest tylko wwóz i wywóz owoców. Maliszewski poinformował, że sadownicy nadal będą protestować przed zakładem.
Autorzy listu podkreślili, że poprą wszystkie działania sadowników, zmierzające do wsparcia struktur państwowych oraz unijnych w celu poprawy sytuacji ekonomicznej plantatorów jabłek.
Zdaniem Maliszewskiego, takie zapewnienie ze strony Hortexu pojawiło się zbyt późno. "Jest to pozytywna deklaracja. Szkoda tylko, że nie była ona wcześniej realizowana przez ten zakład, ani przez inne zakłady. Szkoda, że w takim momencie jest wypowiadana. Najlepszym źródłem do poprawienia naszej kondycji finansowej jest zapłacenie nam więcej za nasze produkty - to uważamy za wyjście z sytuacji" - ocenił.
Protesty sadowników trwają w Polsce od kilku dni i polegają na blokowaniu dróg dojazdowych i wyjazdowych z kilku dużych zakładów przetwórstwa owoców (m.in: Agros Nova w Łowiczu i Steinhauser w Warce). Producenci domagają się wyższej ceny skupu jabłek przemysłowych.
Związek chce, aby minimalna cena jabłek dla przetwórstwa była na poziomie 0,35 zł za kilogram, podczas gdy zakłady przetwórcze oferują od 1 września cenę 0,23 zł za kilogram.
Rozmowy przetwórców z sadownikami przy udziale przedstawicieli ministerstwa rolnictwa toczą się od kilku tygodni. W środę Związek Sadowników RP wystosował komunikat z propozycją kolejnego spotkania do Krajowej Unii Producentów Soków (KUPS). W czwartkowej rozmowie z PAP Maliszewski poinformował, że ze strony KUPS "nie ma na razie odzewu".
Protesty sadowników odbywają się również na Węgrzech - producenci zablokowali tam 3 zakłady. We wtorek na zaproszenie Kółek Rolniczych z jednodniową wizytą przyjechała do Polski delegacja węgierskich producentów ze związku MAGOSZ.
Przedstawiciele Polski i Węgier spotkali się we wtorek w ministerstwie rolnictwa z wiceministrem Arturem Ławniczakiem. Maliszewski powiedział po spotkaniu, że Polska i Węgry zamierzają zwrócić się do KE o wprowadzenie ograniczenia importu koncentratu jabłkowego do UE.
Węgry, Polska i Niemcy to najwięksi producenci jabłek w Unii Europejskiej.
9166903
1