Wiele nam jeszcze brakuje, aby dorównać standardom zachodnioeuropejskim, ale na szczęście jest światełko w tunelu. W Polsce od początku zeszłego roku powstało 140 grup producenckich. Jest to niestety nadal kropla w morzu potrzeb.
Mimo to jest ich w Polsce zaledwie 280. To kropla w morzu potrzeb, ale zdaniem uczestników tej konferencji będzie coraz lepiej.
Witold Boguta, Krajowy Związek Grup Producentów Rolnych: na pewno jest trochę lepiej, aczkolwiek jest to z punktu widzenia gospodarczego i z pozycji gospodarczej rolnika na rynku, jest to daleko za mało.
Ma tak się stać także za sprawą unijnych funduszy, który gwarantują pieniądze nie tylko na zakładanie grup producentów, ale także na tzw. pomoc techniczną. Mówiąc krótko są to środki dla organizacji lub instytucji, które chcą przekonywać rolników do tego, aby takie grupy zakładali. Inaczej grozi nam nie wykorzystanie funduszy PROW dla grup, gdyż pieniędzy nie będzie po prostu komu rozdać. Sami rolnicy, którzy już działają w grupach nie mają wątpliwości, że warto.
Henryk Tchórzewski, grupa producentów: za partię dosyć dużą można uzyskiwać wyższe ceny. A to też jest niebagatelne w ekonomice prowadzonego gospodarstwa.
Do tego dochodzą możliwości sprzedaży dużej jednorodnej partii towaru za wyższą cenę lub kupno środków do produkcji rolniczej dla wszystkich członków grupy taniej niż inni.