LPR i Samoobrona domagały się głowy ministra za starania na rzecz wejścia Polski do strefy euro, PiS i PSL - za pomysł drastycznej podwyżki akcyzy.
W obu głosowaniach minister miał przeciwko sobie więcej posłów na "nie" niż obrońców, ale krytykom zabrakło kilku głosów do wymaganej większości (231 głosów). Gronickiego wybroniły: SLD, SdPl, UP oraz Stronnictwo Gospodarcze Romana Jagielińskiego. Wniosek LPR i Samoobrony poparło 205 posłów opozycji, 188 było przeciw odwołaniu ministra. Za wnioskiem PiS-PSL było 208 posłów przy 187 - przeciw.
Część opozycji skupiła się na przekonywaniu o szkodliwości euro. Gabriela Masłowska (LPR) miała za złe ministrowi Gronickiemu, że chce szybko spełnić wymagane przed przyjęciem euro warunki UE, m.in.: deficyt poniżej 3 proc. PKB i dług publiczny mniejszy niż 60 proc. PKB.
Dlaczego nie powinniśmy wchodzić do strefy euro? Bo to pogrzebanie państw narodowych. Panie ministrze Gronicki: uczestniczy pan w procesie likwidacji Polski! – dramatycznie wykrzykiwała posłanka Masłowska. Zaproponowała, by dzień 28 kwietnia uczynić Dniem Urodzin Polskiego Złotego, a z NBP wyrzucić zwolenników euro.
Wtórował jej lider Samoobrony Andrzej Lepper. Nie widzi on problemu w tym, że nasz dług publiczny stale idzie w górę: Po co mamy trzymać nasz dług na tak niskim poziomie, niespotykanym w innych krajach? Po co się ograniczać? Wystarczy sięgnąć po rezerwę rewaluacyjną i rezerwy walutowe, to da nam kilka miliardów na kredyty dla przedsiębiorstw.
W obronie swojego ministra wystąpił premier Marek Belka: Polska w strefie euro to nie fanaberia ministra Gronickiego, a decyzja tej izby o ratyfikacji traktatu akcesyjnego.
Wchodząc do Unii Europejskiej, wiedzieliśmy, że to oznacza w przyszłości strefę euro – mówił broniący ministra Edward Wojtalik (SdPl).
Markowi Sawickiemu (PSL) nie wystarczyło, że minister Gronicki wycofał się z podwyżek akcyzy na olej opałowy i gaz płynny.
Po zapowiedziach podwyżek ceny na rynku wzrosły o 20 proc. Może to było zamierzone działanie na rzecz tych, którzy mają ten kupon odciąć? – pytał ludowiec.
Sawicki: Nie odważyłbym się powiedzieć, że minister finansów jest ojcem polskiej mafii paliwowej, ale jakoś dziwnie za dużo jest luk w rozporządzeniach, a okazja czyni złodzieja.
Spryt różnej łobuzerii jest niewyczerpany. Nie ma innego sposobu na ukrócenie mafii paliwowej jak zrównanie stawek akcyzy, choć propozycje MF nie były dobrze przygotowane – bronił ze swadą swego ministra premier Belka. A sam minister jeszcze raz przyznał się, że popełnił błąd.
Zbigniew Chlebowski (PO) atakował ministra za wzrost długu publicznego, brak reformy finansów, zaniżanie dotacji do FUS i KRUS, by deficyt był sztucznie niższy, czy zamiłowanie do podnoszenia podatków.
W takich warunkach politycznych nie jest możliwe nominalne obniżenie długu, można jedynie zmniejszać relację długu do PKB. W 2004 r. wyniosła ona 50,2 proc., w tym roku będzie poniżej 53 proc. – bronił się minister Gronicki.
Przypomniał, że to Sejm nie kwapił się do uchwalania ustaw reformujących finanse, w Sejmie też powstała koncepcja obłożenia najbogatszych 50-proc. stawką.
Uspokajał, że w tym roku mimo wolniejszego tempa wzrostu i niższej inflacji "napięć w budżecie nie ma".
Wykonanie tegorocznego budżetu idzie jak po sznurku – chwalił ministra Marek Belka.