Pismo zostało skierowane na ręce Dyrektora Izby Skarbowej w Opolu, który już w lutym przesłał zapytanie do swego ministra w tej sprawie. W odpowiedzi otrzymał z resortu finansów następujące wyjaśnienie: „Zgodnie z art. 26 ust. 1 pkt 6a i ust. 7 pkt 1 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. z 2000 r. Nr 14, poz. 176, z późn. zm.), warunkiem skorzystania z tzw. ulgi internetowej przez podatników podatku dochodowego od osób fizycznych jest: 1) poniesienie przez podatnika wydatku z tytułu użytkowania sieci Internet w lokalu (budynku) będącym jego miejscem zamieszkania, oraz 2) udokumentowanie przedmiotowego wydatku fakturą w rozumieniu przepisów o podatku od towarów i usług, a co za tym idzie posiadanie przez podatnika zapłaconej faktury z widniejącym na niej jego imieniem i nazwiskiem (jako nabywcy usługi).
W konsekwencji, w sytuacji, gdy użytkownikiem Internetu są małżonkowie, i obydwoje ponoszą wydatki z tego tytułu, to aby obydwoje (do wysokości 760 zł każdy) mogli skorzystać z odliczenia, na fakturze muszą widnieć zarówno dane osobowe męża, jak i żony. (...) Powyższa zasada ma również zastosowanie do pozostałych domowników. Stąd, jeżeli z ulgi internetowej, chciałaby np. skorzystać córka ww. małżeństwa, to również musi posiadać fakturę dokumentującą poniesiony przez nią wydatek z tytułu korzystania z Internetu. (...)”
Wydawałoby się, że teraz dla podatników wszystko jest proste. Wystarczy, że małżonkowie dostaną od operatora fakturę wypisaną zarówno na męża jak i na żonę i limit ulgi się podwaja – zamiast 760 zł rocznie, jest 1520 zł rocznie. Jeszcze więcej będzie, jeśli faktura zostanie wystawiona na trzy osoby – np. dodatkowo na syna. Niestety, nasz największy operator Telekomunikacja Polska nie wystawia na razie takich faktur. W innych firmach wystarczy napisać aneks do umowy, i problem zostanie od ręki rozwiązany. W TP SA usłyszeliśmy, że to „za duża firma, żeby tak szybko rozwiązać tę kwestię”. Pracują nad rozwiązaniem, ale kiedy ono będzie, nie wiadomo. Jeśli na jesień, to okaże się, że klienci „tepsy” po prostu zapłacą za opieszałość potentata.