Do poniedziałku 31 bm. rząd musi przekazać Komisji Trójstronnej propozycję zwiększenia, ponad inflację, wskaźnika waloryzacji emerytur i rent. Od niego zależy podwyżka świadczeń dla 10 mln osób.
Jak dowiedziała się „GP”, odchodzący gabinet proponuje, aby zwiększenie wyniosło około 0,2 proc., a łączny wskaźnik waloryzacji 6 proc. Decyzje podejmą następcy.
W marcu 2006 r., po rocznej przerwie, dojdzie do waloryzacji emerytur i rent oraz innych świadczeń, które są podwyższane tak jak one (np. renty socjalne, zasiłki przedemerytalne). Stanie się tak, bo łączna inflacja z 2004 i 2005 r. przekroczy zapewne 5 proc.
W Polsce świadczenia podlegające waloryzacji otrzymuje 9,972 mln osób, a wydatki na ten cel – finansowane albo z dotowanych funduszy ubezpieczeniowych, albo bezpośrednio z budżetu – przekraczają 100 mld zł. Każdy punkt procentowy podwyżki oznacza dla budżetu 1 mld zł więcej po stronie wydatków. Gra toczy się więc o wysoką stawkę.
Nie tylko wzrost cen
O ile wzrosną te świadczenia, decyduje tzw. wskaźnik waloryzacji. To iloczyn tego wskaźnika i wysokości świadczenia przesądza o skali podwyżki. Im wyższy ten pierwszy, tym wyższe świadczenie od marca. Przepisy regulujące sposób ustalania wskaźnika waloryzacji przewidują, że uwzględnia on poziom inflacji, a ponadto może brać pod uwagę część lub całość realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia.
Propozycja tego zwiększenia (ponad inflację) ma być negocjowana w Komisji Trójstronnej po tym, jak rząd przekaże jej najpóźniej do końca października własną propozycję. Jeśli KT w ciągu 2 tygodni dojdzie do porozumienia (podejmie uchwałę), to będzie ono wiążące i o tak ustalony wskaźnik wzrosną emerytury i renty. Jeśli się tak nie stanie, rząd sam wyda rozporządzenie w tej sprawie.
W projekcie budżetu na przyszły rok rząd założył, że emerytury i renty wzrosną o 6 proc. Oznaczałoby to, choć to jeszcze szacunki, że zwiększenie wyniesie między 0,1 proc. a 0,2 proc. (szacuje się łączną inflację z lat 2004-2005 na około 5,8 proc.). Potwierdza to Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister polityki społecznej. Pracujemy jeszcze nad ostateczną wersją propozycji wskaźnika waloryzacji, jaką zostawimy w spadku następnemu rządowi. Można jednak powiedzieć, że wyniesie ona między 0,1 proc. a 0,2 proc. – mówi „GP”.
Taka wysokość zwiększenia oznaczałaby, że rząd „wraca” do sposobu podwyższania świadczeń, które obowiązywały do czasu uchwalenia zmian zawartych w tzw. planie Hausnera. Do tamtego czasu rosły one o inflację i 0,2-proc. wzrostu płac. Ponieważ szacujemy, że wzrost wynagrodzeń wyniesie w tym roku około 0,5 proc., to można powiedzieć, że proponowany przez nas wskaźnik waloryzacji uwzględni około 20 proc. tego wzrostu – mówi „GP” Teresa Guzelf, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Społecznych w Ministerstwie Polityki Społecznej.
Egzekutor testamentu
Następny rząd, który – jak zapowiada kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz, ma powstać w poniedziałek, musi zgodnie z prawem tego samego dnia przesłać do KT własną propozycję zwiększenia wskaźnika waloryzacji. Jak powiedział „GP” typowany na ministra polityki społecznej poseł Tadeusz Cymański z PiS, jego ugrupowanie chce wrócić do automatycznego uwzględniania w tym wskaźniku 0,2-proc. wzrostu płac.
Oznaczałoby to, że następny rząd prześle do KT pozostawioną przez odchodzący gabinet propozycję. Tym samym świadczenia wzrosłyby w przyszłym roku o około 6 proc.