List apelujący o humanitarne traktowanie karpia wysłali ekolodzy do dyrektorów hipermarketów w całej Polsce. Sprzeciwiają się przede wszystkim pakowaniu ryb do nylonowych worków. Tymczasem to najczęstszy sposób sprzedaży karpi w dużych sieciach.
Ekolodzy z bielskiego Klubu Gaja od pięciu lat prowadzą kampanię "Jeszcze
żywy karp". W zeszłym roku wypuszczali ryby kupione w bielskich sklepach z
powrotem do stawów. W tym roku zapowiedzieli podobną akcję, kilka dni temu
wysłali też do dyrektorów hipermarketów apele z prośbą o humanitarne traktowanie
karpi. - Rok temu dostaliśmy setki listów i e-maili z opisem sytuacji, do
których dochodziło w centrach handlowych. Niektóre ryby były pakowane do
nylonowych worków zaklejonych ceną albo zabijane na oczach dzieci. To jest
łamanie ustawy o ochronie zwierząt - mówi Jacek Bożek, prezes Gai.
-
Sprzedajemy karpie zgodnie tradycją. Trudno, żebyśmy od niej odstąpili, skoro
klienci chcą mieć żywą rybę - mówi Dominika Kosman z Ahold Polska.
-
Staramy się przestrzegać etycznych zaleceń. Klient może zabrać żywego karpia
do domu. Jeśli nie ma swojego pojemnika, dostaje go do reklamówki z wodą. Kiedy
klient chce, ryba jest zabijana za parawanem - mówi Krzysztof Burgieł,
dyrektor Tesco w Bielsku.
Niektóre sieci handlowe nie chcą zabijać karpi
na terenie hipermarketów, nawet na życzenie klienta. Wolą je pakować do worka,
bo - zgodnie z przyjętymi zasadami -klient ma prawo się rozmyślić, zanim dojdzie
do kasy.
- Nie będę przecież myślał za markety. Można np. postawić
przy karpiach osobną kasę fiskalną i wygospodarować pomieszczenie, w którym się
je zabija. Klient dostaje paragon i z nim wędruje do wyjścia. Prawda jest jednak
taka, że większy popyt jest na żywego niż martwego karpia - mówi
Bożek.
Gaja wysłała apel również do ministra sprawiedliwości, prosząc o
interwencję. - Mamy informację, że spotkanie w tej sprawie odbędzie się w
styczniu - mówi Bożek. - Przed świętami tego nie załatwimy, ale te
decyzje przydadzą się na przyszłość.