Znajoma nie pozwoliła swoim córeczkom pójść do przedszkola w dniu, w którym świętowano Halloween. Jest oburzona zaszczepianiem w umysłach jej dzieci obcej tradycji. Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny obchodzi tak, jak uczyli ją rodzice i dziadkowie, tak jak obchodzi się je od 731 roku.
Tak właściwie Festum omnium sanctorum (Dzień Wszystkich Świętych) obchodzone było w latach 610-731 naszej ery w dniu 1 maja. Dopiero papież Grzegorz III w 731 roku przeniósł obchody ku czci chrześcijańskich świętych na 1 listopada. W krajach katolickich zwyczajowo w Dniu Wszystkich Świętych odwiedzane są rodzinne groby, by uczcić zmarłych. Niestety dzień ten jest mylony z Dniem Zadusznym (dniem zmarłych). Jest to dzień modlitwy za wszystkich wierzących, którzy odeszli już z tego świata, a teraz przebywają w czyśćcu. W kościele prawosławnym dniem takim jest Niedziela Wielkanocna, a w krajach anglosaskich właśnie Halloween, który jest wesoło świętowany.
W większości religii ze świętem upamiętniającym zmarłych – tych świętych i tych bliskich nie uświęconych oficjalnie, związany jest ogień – symbol pamięci, wdzięczności, modlitwy. Ogień ma moc oczyszczającą, a według pogańskiej tradycji ma także oświetlać drogę w zaświatach, odstraszać demony i spopielać grzechy. Chętnie więc zapalamy na grobach znicze, nawet jeśli nie do końca jesteśmy świadomi symboliki.
Dobrze, że jest taki dzień, dzień pamięci o zmarłych, bo przynajmniej raz do roku groby wyglądają schludnie. Popadamy zresztą w szał porządkowania wszystkiego. Ponieważ odwiedzi nas od dawna nie widziana rodzina, sprzątamy w domu lepiej niż na kolejny weekend. Auto też musi być wypucowane, bo przecież trzeba podjechać pod cmentarz. No i ubrać się trzeba jakoś lepiej, bo przecież spotkamy tylu znajomy, ilu nie udaje nam się spotkać przez cały rok. A jak ich już spotkamy przy grobie, no to pogadamy. O tym co u nich i co u nas, o tym co w polityce i czy tak na prawdę grozi nam ptasia grypa. I to jest optymistyczny wariant spotkania, bo bywa i tak, że się ludzie przy grobach kłócą i wypominają stare grzechy. Samo życie! No i gdzieś się w tej bieganinie i potrzebie pokazania siebie i ustrojonego grobu gubi cała zaduma i powaga święta.
Oprócz zadumy nad drogimi zmarłymi przydałaby się odrobina refleksji żyjących nad sobą. Po to by na cmentarzach było godnie, by nie było kradzieży chryzantem i zniczy, by nie było pianych kierowców zatrzymanych przez policję. By nie było przerażających statystyk, które usłyszymy po akcji "Znicz". To dobrze, że chcemy według własnej tradycji i mentalności obchodzić to święto. Dobrze byłoby też gdybyśmy podchodzili do jego obchodów tak serio, jak to sobie wyobrażamy.