Zamiast na złom nasze kutry mogą trafić do Azji. Posłużą rybakom, którzy stracili swój dobytek po grudniowym ataku tsunami. Nasi rybacy są zachwyceni pomysłem - Unia Europejska oferuje im duże pieniądze za złomowanie jednostek, ale oddanie kutra "na żyletki" to trudna decyzja dla rodzin, które od pokoleń utrzymywały się z połowów na Bałtyku.
- To znakomity pomysł, tym bardziej że większość przeznaczonych na złom jednostek jest w dobrym stanie - mówi Maciej Dlouhy, rybak z Ustki i szef Krajowej Izby Rybackiej. - Mają nowe silniki, zadbane poszycia. Ocean Indyjski jest głębokim akwenem, na kutrach należałoby zrobić tylko kosmetyczne przeróbki, to znaczy zamontować większe bębny, żeby mieściło się na nich więcej stalowych lin do wciągania sieci. Oddanie kutrów potrzebującym byłoby pięknym gestem Unii.
Z inicjatywą podarowania kutrów wystąpiła grupa niemieckich przedsiębiorców, którzy gotowi są zebrać fundusze na przetransportowanie jednostek na Ocean Indyjski. Skontaktowali się już z polskim Ministerstwem Rolnictwa, a nasz departament rybołówstwa zwrócił się do Komisji Europejskiej z pytaniem, czy taka operacja byłaby prawnie możliwa.
Ostateczna decyzja należy do Brukseli, która płaci polskim rybakom za złomowanie kutrów. Za pozbycie się 17-metrowego kutra można dostać blisko milion złotych - te pieniądze mają służyć zawodowemu przekwalifikowaniu rybaka, bo na Bałtyku jest ich dużo, a ryb coraz mniej.
- Mamy 416 dużych kutrów, 160 rybaków już złożyło wnioski o złomowanie swoich jednostek, a 80 kolejnych kompletuje dokumenty w tej sprawie - mówi Dlouhy. - Ale mamy też na Bałtyku blisko tysiąc łodzi rybackich. Część z nich również ma pójść na złom, a są wśród nich duże, 15-metrowe jednostki, które doskonale sprawdziłyby się na Oceanie Indyjskim.
Decyzja UE w sprawie przekazania polskich kutrów rybakom z Azji ma zapaść w tym tygodniu.
.png)
Zaloguj przez Facebook
