Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Drogi specjał z polskich stawów

23 września 2003

Projekty, warte łącznie 330,5 mln euro, zostaną przyjęte do realizacji w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego „Rybołówstwo i Przetwórstwo Ryb”. W zakresie tej kwoty blisko 178,5 mln euro będzie pochodzić ze środków unijnych, około 80 mln euro – z budżetu zaś ponad 81 mln euro stanowić będzie udział własny podmiotów, zainteresowanych otrzymaniem pomocy pieniężnej, dostępnej dzięki Finansowemu Instrumentowi Sterowania Rybołówstwem (FIFG), który jest narzędziem służącym udzielaniu przez UE wsparcia prowadzącego do celów zapisanych we Wspólnej Polityce Rybackiej.

FIFG określa rodzaje i zakres unijnego wsparcia finansowego przeznaczonego na ochronę i rozwój zasobów wodnych, chów i hodowlę ryb, rybołówstwo śródlądowe, przetwórstwo ryb oraz wprowadzanie na rynek produktów rybnych i ich promocję. Na inwestycje kapitałowe w zakresie rybactwa śródlądowego w FIFG przewidziano łącznie ponad 113 mln euro, z czego 48,6 mln euro będzie pochodzić z UE, 19,4 mln euro – z budżetu państwa oraz 45 mln euro – od zainteresowanych podmiotów. O dofinansowanie mogą się ubiegać indywidualni producenci, przetwórcy i dystrybutorzy produktów rybnych, a także branżowe organizacje producenckie.

Rybacy są indywidualistami, więc konsolidacja branży nie będzie łatwa. Nie udało się to nawet w zdyscyplinowanych Niemczech, gdzie do tej pory nie ma organizacji producentów ryb – powiedział Lech Szarowski, prezes zarządu Zrzeszenia Producentów Ryb w Katowicach. Podczas zorganizowanej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi sesji poświęconej kwestii wykorzystania unijnych środków pomocowych przez organizacje producenckie właścicieli stawów rybnych Jose Parauja, doradca przedakcesyjny Komisji Europejskiej przekonywał małopolskich i śląskich właścicieli stawów rybnych do tworzenia organizacji producenckich. 

Według prezesa Lecha Szarowskiego, kierującego rozłożonym na 560 hektarach gospodarstwem rybackim, do tej pory branża hodowców ryb trzymała się nieźle przede wszystkim dzięki temu, że na razie nikt, czyli głównie ustawodawcy, nie próbował jej reformować, gdyż nie stanowiła kwestii politycznej. 

W czasie transformacji zbankrutowało tylko jedno gospodarstwo rybackie, a trzy sprywatyzowano przez upadłość. Przez cały czas kilkuset producentów i przetwórców ryb na terenie kraju działało zgodnie z wymogami rynku, którym starali się sprostać. Obecnie w branży panuje równowaga, co oznacza, że podaż ryb stawowych nie przekracza popytu. Sytuację zaburza tylko okresowy import tańszych ryb z krajów, gdzie ich produkcja jest bardziej opłacalna. 

Polskie gospodarstwa rybackie produkują rocznie około 20 tys. ton ryb, co przy średniej cenie 8 zł za kilogram daje na rok wartość produkcji rzędu 1,6 mld zł. Co do ewolucji polskiego rynku ryb, to ostatnio zmienił się on dość istotnie: ryba przestała być artykułem kupowanym sezonowo i powoli, lecz stale wchodzi do naszego całorocznego jadłospisu. Sytuacja ta pod względem organizacyjnym utrudnia prowadzenie gospodarstw rybnych i podnosi ryzyko produkcji. 

Drugim po spożywczym segmentem rynku ryb stawowych jest produkcja i dystrybucja materiału do zarybiania akwenów, który w dużych ilościach kupują organizacje wędkarskie. – Największe zapotrzebowanie na materiał zarybieniowy jest na Śląsku, co oznacza istotny zarobek dla lokalnych gospodarstw hodowlanych – podkreśla prezes katowickiego ZPR. I zaznacza, że produkcja słodkowodnych ryb stawowych może w przyszłości wzrosnąć, choćby dlatego, że będzie rósł popyt na ryby i ich przetwory przy sukcesywnym ograniczaniu pozyskiwania surowca drogą połowów morskich. 

Z drugiej jednak strony zwraca uwagę na znaczne utrudnienia sytuacji sektora, między innymi wywołane brakiem oczekiwanego przez środowisko państwowego wsparcia dla promocji produkcji i dystrybucji ryb stawowych. Kolejnej bariery upatruje w rozproszeniu branży przy nikłych tendencjach dośrodkowych. 

Wśród zagrożeń dla prawidłowego rozwoju sektora wymienia kłusownictwo i wzrost populacji drapieżników żywiących się rybami, zanieczyszczenie wód czy złą regulację rzek. Właściciele stawów rybnych obawiają się ponadto, że tradycyjna gospodarka rybacka może zostać zachwiana przez działania na rzecz ochrony środowiska i ochrony przyrody. Najogólniej mówiąc chodzi o to, że odpowiednie władze, kładąc nacisk na ochronę żyjących w otoczeniu akwenów rzadkich gatunków flory i fauny, nie uwzględniają wymiernych kosztów, jakie ponoszą przestrzegające przepisów gospodarstwa rybackie. I nie próbują ich równoważyć. 

Co do rychłej akcesji, to Lech Szarowski nie widzi związanych z nią zagrożeń dla polskich gospodarstw rybackich i przetwórców ryb. Przeciwnie, podkreśla, że ryby hodowane w stawach są specjalnością Polski, Czech i Węgier, a dzięki wejściu tych państw do Unii udział produktów z ryb słodkowodnych na wspólnym rynku europejskim wzbogaci się o co najmniej 70 proc. Polscy producenci ryb bardziej niż akcesji obawiają się konkurencji ze strony południowych sąsiadów, gdzie z rozmaitych przyczyn produkcja ryb stawowych jest tańsza niż w Polsce.


POWIĄZANE

Zgodnie z opublikowanymi dzisiaj danymi GUS nominalna dynamika sprzedaży detalic...

Zgodnie z danymi GUS produkcja sprzedana przemysłu w przedsiębiorstwach zatrudni...

Ustawa o dzierżawie, Wspólna Polityka Rolna i Zielony Ład, instrumenty finansowe...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę