Do końca roku będzie wiadomo ile w 2011 roku będą wynosiły limity połowowe dorszy. Na razie wszyscy są optymistami i wierzą, że tym razem Komisja Europejska zgodzi się na wzrost większy niż 15%. Skąd ten optymizm? Trudno w to uwierzyć, ale potwierdzają to kolejne dane Brukseli.
Andrzej Gościniak – Stowarzyszenie Armatorów Łodziowych: tego dorsza jest naprawdę dużo. W przyszłym roku Unia zamierza ograniczyć połowy śledzia i szproty o 50%. Czyli zaczyna brakować tych ryb, którymi żyje dorsz. Tego dorsza jest naprawdę sporo.
Główne łowiska rybaków znajdują się na wschodnim Bałtyku. Już w zeszłym roku limit połowów zwiększył się tam o 15%, bo Wspólnota uznała, że stado dorszy jest coraz większe. Choć zdaniem niektórych ryb zawsze było dostatkiem, a Bruksela miała nieprawdziwe dane o wielkości stad.
Grzegorz Hołubek – Związek Rybaków Polskich: ochrona dorsza wprowadzona w 2007 przez UE była niepotrzebna. Ten dorsz był i jest teraz. Natomiast nie było go na unijnych dokumentach, które przechodziły takie procedury, które w skrócie mówiąc uniemożliwiały pojawienie się tego dorsza.
Ale tu najbardziej liczy się opinia Komisji Europejskiej. Ta na razie nie chce ujawnić jaką decyzję przedstawi unijnym ministrom rybołówstwa choć nie wyklucza, że limity wzrosną. Polska będzie walczyć, przynajmniej o 25%.
Kazimierz Plocke – wiceminister rolnictwa: istnieje realna możliwość, żeby zwiększyć połowy dorsza o 25%. Natomiast Komisja Europejska uznawała, że te 15% to jest wystarczający i bezpieczny próg.
Seria posiedzeń unijnych ministrów rybołówstwa odbędzie pod koniec roku. I wtedy zostaną podjęte decyzje dotyczące możliwości połowów dorszy, ale także śledzi, szprot i łososi na Bałtyku w przyszłym roku.