Kwoty połowowe niektórych gatunków ryb na unijnych wodach zostaną zmniejszone
Po 30-godz. maratonie rozmów unijni ministrowie ds. rolnictwa i rybołówstwa w piątek doszli wreszcie do kompromisu w sprawie ograniczenia połowów niektórych gatunków ryb (szczególnie dorsza). Dzięki tym ograniczeniom są szanse na odtworzenie mocno przetrzebionych populacji ryb - ale jednocześnie setki, jeśli nie tysiące rybaków stracą pracę.
Naukowcy od dawna alarmowali, że ławice dorszy (szczególnie u wybrzeży Danii i Szkocji oraz na Morzu Irlandzkim) osiągnęły najmniejsze rozmiary w historii. Zażądali więc drastycznego ograniczenia, a niektórzy - nawet całkowitego zakazu połowów.
No to ostatnie rozwiązanie nie chciała się zgodzić nawet Komisja Europejska; Bruksela zaproponowała jednak bardzo ostre cięcia kwot - i zaproponowała prosty sposób, w jaki miały by one być przestrzegane.
Otóż nie wystarczy sprawdzać, ile faktycznie rybacy złowili. Wprowadzony zostanie jeszcze jeden mechanizm: zakaz wypływania kutrami w określone dni. Dla wielu rybaków takie nowe zasady mogą oznaczać bankructwo. - Nadchodzące lata nie będą łatwe dla niektórych rybaków. Ale dają im przyszłość - mówił unijny komisarz ds. rolnictwa Franz Fischler.
Początkowo państwa posiadające największe floty rybackie - Hiszpania, Francja i Portugalia - nie chciały zaakceptować planu Komisji. Gdy ta poszła na drobne ustępstwa (np. zwiększenie maksymalnego limitu dla niewielkich kutrów) - ostatecznie zagłosowały "za". Niemal wszyscy ministrowie zdawali sobie sprawę, że w ostatecznym rozrachunku to naukowcy mogą mieć rację. Polski - przynajmniej na razie - cięcia kwot dorsza nie obejmują.