Bieżący rok eksporterzy z branży rolno spożywczej na pewno już mogą zaliczyć do udanych - zapewniają specjaliści „Agrobiznesu”. A to z kolei jest potwierdzeniem dobrej jakości polskich produktów żywnościowych.
Produkowane w mniej zatrutym środowisku, bardziej tradycyjnymi niż w innych krajach metodami, mają wspaniałe walory smakowe. Wieloletnie przygotowania do integracji z UE sprawiły, że w większości, polskie produkty żywnościowe, spełniają wszystkie, bardzo wysokie, normy jakościowe obowiązujące w krajach wspólnoty.
Zdrowe i tanie
“Podobnie zresztą rzecz dotyczy polskich produktów żywnościowych nieprzetworzonych, które są zdrowe, a w połączeniu z niskimi kosztami produkcji swobodnie mogą konkurować o obecność na stołach i w zakładach przetwórczych całej Europy Zachodniej” czytamy w Agrobiznesie.
Mleko za euro
Coraz bardziej powszechna staje się sprzedaż mleka zagranicznym pośrednikom. Resort rolnictwa dementuje skalę zjawiska, a jednocześnie ostrzega, że takie działania są niezgodne z obowiązującym w UE prawem. W praktyce jednak rolnicy potwierdzają, że wcale nie wstydzą się sprzedawać mleko za euro.
Jednak w ekonomii mechanizmy rynkowe są bezwzględne. W długich przedziałach czasowych nie można drogo sprzedawać i tanio kupować. Dlatego i w naszym kraju najpierw na koniunkturę producentów zareagował handel detaliczny.
Niepokoją ceny detalu
Ceny artykułów spożywczych zaczęły rosnąć. Najpierw nieśmiało, a teraz - zdaniem specjalistów - dynamika ich wzrostu osiąga wartości niespotykane. Jeżeli ceny nadal będą rosły, wkrótce może się okazać, że Polaków nie stać będzie na polską żywność.
Podobnie jest z rodzimymi przetwórcami, którym już niebawem bardziej może opłacać się kupować surowiec za granicą, niż od własnych rolników. A przecież rolnik również jest konsumentem, dlatego korzystne dziś relacje cenowe mogą niebawem przysporzyć mu wcale niemałych kłopotów.
Czy uda się odbudować pogłowie bydła
Wysoka cena mięsa wołowego sprawia, że bardzo wielu rolników wyprzedaje dorosłe stada na rzeź i cielęta - prawdopodobnie do dalszej hodowli. Nie wiadomo, ile sztuk zwierząt zostało sprzedanych i czy już nie została przekroczona granica łatwego odbudowania stada. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że w ostatnich latach, z powodu dekoniunktury na wołowinę, polskie stado bydła zmniejszyło się już o 50 procent.
Podobnie jest z mlekiem, szczególnie wzdłuż naszej zachodniej granicy. Takie działania stawiają jednak w trudnej sytuacji polskie spółdzielnie mleczarskie. Czy przy ograniczanej stale produkcji - z powodu braku surowca - dadzą one sobie radę w długookresowej konkurencji z ogromnymi, nowoczesnymi zakładami mleczarskimi rozmieszczonymi tuż za Odrą.