Czerwone ślady na twarzy posągu Chrystusa, stojącego przed kościołem pw. Najświętszej Maryi Panny w krośnieńskiej dzielnicy Polanka, wzbudziły wielkie poruszenie w całym mieście. Jedni mówią o cudzie, inni próbują wytłumaczyć sprawę bardziej racjonalnie.
Plotka o cudownym zjawisku obiegła Krosno w sobotę wieczorem. Mieszkańcy przychodzili pod figurę, aby przekonać się na własne oczy, czy rzeczywiście broczy ona krwią. Na miejscu zastali zabarwioną na czerwono twarz Chrystusa.
Proboszcz odda próbkę do laboratorium
Proboszcz parafii - Jan Kutyna - dystansuje się od wydarzenia twierdząc, że sprawę trzeba sprawdzić i dopiero wtedy będzie można zawyrokować, czy mamy do czynienia z boskim znakiem, czy może ktoś zbezcześcił posąg.
Zapowiedział, że próbka substancji, jaka pojawiła się na twarzy Chrystusa, trafi do laboratorium i zostanie zbadana. Zaznaczył, że figura jest zrobiona z kamienia - z materiału, z którego samoistnie nie może wyciekać czerwona ciecz.
Wśród parafian sprawa budzi wiele emocji. Zwłaszcza, że podczas niedzielnej mszy ksiądz proboszcz w żaden sposób nie odniósł do całej sytuacji. Spekulacjom nad wyjaśnieniem plam na pomniku nie ma końca i wciąż padają coraz to nowe teorie.
Teorie mnożą się jak króliki
Niektórzy zwracają uwagę, że nad figurą krążą owady. - Gdyby to była farba, to by tak tu nie ściągały - mówiła jedna z kobiet. - Może ktoś do pomalowania głowy Chrystusa nie użył farby tylko krwi, ale np. zwierzęcej - zastanawiał się sceptycznie nastawiony do sprawy mężczyzna.
Jak to w takich przypadkach bywa, cała miejscowość aż huczy od plotek. Ludzie mówią o bezskutecznych próbach zmywania plam. Niektórzy sugerują, że ich zdaniem w niedzielę cieczy na figurze było więcej niż w sobotę. Spekulują też nad możliwością wspięcia się na dość wysoki postument w celu ewentualnego namalowania "krwawych" śladów.
6574464
1