Jak podała ,,Rzeczpospolita'', Polacy średnio co drugi dzień odwiedzają małe osiedlowe sklepy. Co wcale nie oznacza, że rezygnują z dyskontów. Ożywieniu popytu na żywność sprzyja realny wzrost płac oraz wyhamowanie tempa podwyżek cen produktów spożywczych.
Polska odróżnia się od innych krajów zwyczajami zakupowymi, co potwierdza najnowszy raport ShopperTrends firmy Nielsen. Wynika z niego, że tradycyjne placówki są dla konsumentów bardzo ważne a Polacy odwiedzają je średnio co drugi dzień. Poza tym częściej niż dwa razy w tygodniu robimy zakupy w sklepach convenience, których przykładem jest sieć Żabka.
Jak informuje Rzeczpospolita nieoficjalnie przedstawiciele sieci hipermarketów przyznają, że poza weekendami dominują klienci wydający stosunkowo niewielkie kwoty rzędu kilkudziesięciu złotych. Jacek Spychała, rzecznik spółki Żabka Polska, która prowadzi też sieć Freshmarket przyznaje, że reprezentowana przez niego sieć codziennie obsługuje ponad 1,5 miliona Polaków, którzy oczekują bliskości sklepu i wygody dokonywania zakupów. Z drugiej strony nie słabnie jednak zainteresowanie dyskontami. Wśród osób, które robią w nich zakupy co najmniej raz w tygodniu, ponad połowa właśnie tam wydaje najwięcej pieniędzy.
Rzeczpospolita podaje, że Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym można zauważyć tak dużą popularność małych formatów handlowych. - Jeszcze kilka lat temu różnice w cenach na korzyść hipermarketów sięgały 35 proc. Dzisiaj mniejsze sklepy są droższe ledwie o ponad 10 proc., a odpada koszt paliwa na dojazd czy większa strata czasu. Dodatkowo na całym rynku ceny wciąż spadają, co jest efektem ogromnej konkurencji.
Zdaniem ekspertów małe sklepy mogą się rozwijać, ponieważ dla klientów coraz ważniejsza jest wygoda i możliwość robienia zakupów blisko domu. Jednak wciąż kluczowa jest cena, dlatego, ich zdaniem, aby zaproponować odpowiednio atrakcyjne warunki, trzeba się integrować w większe grupy.