Niezaspokojony chiński popyt - zarówno na białko jak i na olej - przekształca Brazylię w światową "spiżarnię" dla siły roboczej. Niestety handel soją wpływa na wycinkę lasów.
Jak pisze "The Guardian", największy zagrożeniem najpotężniejszego światowego lasu stało się niewielkie ziarnko soi. Coraz więcej drzew, ściętych w celu tworzenia pól uprawnych soi, jest palonych, często tworząc słupy węgla drzewnego o wysokości 30 metrów. Brazylijski boom uprawny i rosnący chiński apetyt niszczą więcej lasów niż wycinka, hodowla bydła czy górnictwo - donosi dziennik.
Sojowa gorączka
Farmerzy często ryzykują wszystko aby dołączyć do "sojowej gorączki". Jest to duże ryzyko, które jednak warto podjąć. Amazońska ziemia jest tania. Pole o wielkości boiska piłkarskiego kosztuje zaledwie 200 funtów brytyjskich.
Ale jaka jest pewność, że ten boom nadal się utrzyma? Jak twierdzą eksperci, w Azji, a zwłaszcza w Chinach, rynek się rozszerza. Pewność rodzin przeprowadzających się do Amazonii wynika z faktu, że Brazylia staje się głównym dostawcą protein dla Chin.
Amazonii ubywa
Zdjęcia satelitarne pokazały, że Amazonia od roku 1995 zmniejsza się rocznie o 1,7 mln hektarów - co 12 miesięcy w tereny uprawne zostaje zamieniony las odpowiadający wielkości Izraelowi. W tym samym czasie Chiny straciły ponad 6 milionów hektarów uprawnej ziemi pod miasta, fabryki, drogi i pustynie. Chiny były samowystarczalne żywieniowo i energetycznie 15 lat temu, w chwili obecnej muszą importować "miliony kilokalorii", aby nakarmić swoich pracowników, oraz jeziora ropy, aby utrzymać swoją produkcję w toku.
Nawet jak na chińskie standardy wzrost jest fenomenalny. Od 1995 roku ilość importowanej soi z Brazylii wzrosła blisko o 10685 proc. i stanowi obecnie najważniejszy składnik dwustronnego bilansu (wynoszącego w zeszłym roku 2 mld dol.) i ponad jedną trzecią wartości brazylijskiej sprzedaży do Pekinu.
Wzrost popytu na ziarno w Europie i słabe zbiory w USA doprowadziły do drugiej największej wycinki w historii Amazonii. Drwale i farmerzy do tej pory wycięli 600 tys. hektarów, a kolejne setki tysięcy są wycinane każdego miesiąca.
Ekolodzy kontra rolnicy
Greenpeace i inni krytycy procederu twierdzą, że to ekologiczne szaleństwo wycinać lasy deszczowe będące domem dla ponad 100 tys. gatunków. Przeciwnicy twierdzą, że te opinie są przesadzone. Jomar Nascimento Neves, profesor ekonomii na miejscowym uniwersytecie, stwierdził na konferencji sponsorowanej przez kilka dużych firm rolniczych: "Zagraniczni ekolodzy martwią się za bardzo o kilka drzew, kilka gatunków i kilka plemion. Nie chcą, żebyśmy się rozwijali. My chcemy jedynie zdrowia i pieniędzy".
W celu zminimalizowania społecznego i środowiskowego wpływu plantacji soi miejscowe władze razem z producentami i handlowcami, stworzyły system wspierający plantacje najlepiej stosujące się do praktyk ekologicznych.
Widoki na przyszłość...
Oba kraje prowadzą rozmowy nad jeszcze bardziej znaczącą umową - transferem technologii ekopaliwa opartego na użyciu soi i innych ziaren do produkcji substytutów benzyny takich jak etanol. Brazylia jest światowym liderem na tym polu i staję się coraz bardziej atrakcyjna dla Chin w związku ze wzrostem cen ropy.
Głównie dzięki soi, południowoamerykański eksport do Chin wzrósł o 570 proc. od roku 1999.
"Sojowi baronowie" są na tyle przekonani o przyszłym wzroście popytu, iż nadal planują wyciąć kolejne miliony hektarów. Plantatorzy brazylijscy nie wierzą Chinom jako partnerowi, ale zauważają, że jest to znaczący współpracownik i ogromny konsument właściwie wszystkiego.