Coraz mniej zboża trafia do sprzedaży. Ubożeją giełdowe oferty. Odwrotna sytuacja, mimo nadchodzących świąt, panuje na rynku mięsa, gdzie jest coraz większa podaż i mały popyt
Do części rolników dotarły już dopłaty bezpośrednie. W grudniu ma dostać pieniądze jedna trzecia gospodarstw. Dopływ gotówki to prawdopodobnie jeden z powodów ograniczania dostaw ziarna na rynek. Sprzedają tylko ci, którzy muszą uregulować pilne płatności. Inni czekają na dalszy wzrost cen, mimo że zboże jest już i tak bardzo drogie.
W kończącym się tygodniu popyt, zwłaszcza na dobre ziarno paszowe, przewyższa podaż. Trochę lepsza jest sytuacja z ziarnem konsumpcyjnym. Agencja Rynku Rolnego skończyła już sprzedaż pszenicy i jęczmienia z rezerw interwencyjnych. Polscy przedsiębiorcy mogą jednak uczestniczyć w przetargach w innych krajach UE, np. na Węgrzech czy Słowacji, gdzie ziarno jest tańsze niż w Polsce. Sporo jest tam zwłaszcza kukurydzy. Na giełdach pojawia się ostatnio kukurydza sprowadzona z Węgier. Jest sprzedawana z dostawą po 620 zł za t. Krajowa w magazynie producenta kosztuje 570 - 600 zł za t.
Wszystko wskazuje na to, że ceny zbóż będą nadal rosły, choć raczej nie osiągną poziomu notowanego w krajach zachodniej Europy. Eksperci mówią, że w Polsce podwyżka do nowych żniw może sięgnąć nawet 10 proc.
Spore jest także zainteresowanie paszami, zwłaszcza otrębami. Za krajowe pszenne w workach na giełdzie trzeba zapłacić już 430 zł za t. Dość nisko notowana jest ostatnio śruta sojowa. Argentyńska w porcie była w tym tygodniu do nabycia po 765 zł za t.
Podobnie jak przed tygodniem na rynku mięsa odwrotne tendencje niż w handlu zbożem. Spodziewano się, że w okresie przedświątecznym ceny wieprzowiny, która jest stosunkowo tania, pójdą w górę. Tymczasem notowania powoli, ale stale spadają. Ceny półtusz zaczynają się już od 4,5 zł za kg, a przy większych zamówieniach można wynegocjować dalsze obniżki. Zdaniem maklerów to wynik dużej podaży zarówno ze źródeł krajowych, jak i z importu, mały jest natomiast popyt. Do tej pory nadmiar surowca i niskie ceny był problemem producentów wieprzowiny. Ostatnio pogorszyła się również koniunktura dla hodowców bydła. Słaby kurs euro do złotego powoduje, że cena tego mięsa na rynkach zachodnich jest wyższa i dlatego spada zapotrzebowanie. Rosną więc zapasy, mimo że więcej mięsa trafia na krajowy rynek. Choć w sklepach jest coraz taniej, a święta coraz bliżej, sprzedaż nie rośnie.
Nie mają natomiast powodów do niezadowolenia sadownicy, którzy dostarczają jabłka. Polskie owoce mają powodzenie u odbiorców zagranicznych. Mimo embarga na sprzedaż do Rosji średnie ceny są takie jak przed rokiem. Tańsze są natomiast gruszki sprzedawane na eksport.