Stało się to, czego obawiali się inwestorzy. Amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła w piątek ranking wiarygodności kredytowej rządu USA z maksymalnej oceny AAA do AA+. To może spotęgować panikę, która od tygodnia jest na rynku.
Jeśli ostatnie dni były określane jako czarny tydzień na rynkach finansowych, to jaki będzie następny?
- Obniżka ratingu potęguje złe nastroje. Spodziewam się negatywnego otwarcia na wszystkich giełdach, umocnienia franka, osłabienia dolara i rekordu złota - mówi Wirtualnej Polsce Ryszard Petru, przewodniczący rady nadzorczej Domu Inwestycyjnego Investors i doradca ekonomiczny demosEuropa. - Gdyby to był dzień powszedni, obserwowalibyśmy zapewne poziom 4 zł za franka - mówi. Zastrzega jednak, że są to poziomy zupełnie oderwane od realiów.
- Reakcje rynkowe są przesadzone. Mamy do czynienia z kryzysem emocji i zaufania - dodaje Petru.
- Ocena agencji jest trochę na wyrost, Amerykanie na pewno spłacą swój dług - uważa przewodniczący rady nadzorczej Domu Inwestycyjnego Investors. Jednak działania podjęte przez Kongres są niewystarczające, żeby obniżyć poziom długu.
Nikt nie ma wątpliwości, że przed nami potężne emocje. Paweł Cymcyk, analityk AZ-Finanse, twierdzi, że jednak katastrofy na giełdach na początku tygodnia nie będzie. - Rynki akcji mają za sobą 13-20 proc. przecenę, która nasiliła się w ostatnich dniach, więc część tego trzęsienia ziemi jest już w cenach, bo trudno uwierzyć, aby przynajmniej część inwestorów nie wiedziała o planowanej zmianie - uważą Cymcyk Przeczytaj komentarz Pawła Cymcyka.
Weekend, jak podkreśla Ryszard Petru, daje politykom amerykańskim, ale także europejskim możliwość reakcji i uspokojenia rynków, dzięki czemu zniwelowałby się efekt paniki. To ważne, bo saudyjska giełda, która czynna jest od soboty do środy ze względu na obowiązującą w krajach muzułmańskich tradycję dotyczącą dni wolnych od pracy, takiej przerwy na przemyślenie nie miała i główny wskaźnik TASI spadł w sobotę o 5,46 proc.
Na razie administracja amerykańska podważa wiarygodność raportu S&P. Według źródeł zbliżonych do sprawy, ministerstwo skarbu znalazło w analizie S&P błąd, polegający na zawyżeniu o 2 bln dol. wydatków uznaniowych rządu USA, i agencja była zmuszona usunąć tę liczbę ze swego dokumentu.
Wiadomo też, że ministrowie finansów i szefowie banków centralnych państw grupy G7 przeprowadzą w sobotę wieczorem lub w niedzielę rozmowę telefoniczną na temat zawirowań na rynkach.
Jako pierwsza w Europie swoje przekonanie o sile gospodarki USA wyraziła Francja. - Francja ma pełne przekonanie o niezawodności gospodarki amerykańskiej i jej fundamentów, jak również o woli rządu amerykańskiego, by zrealizować plan (redukcji deficytu), który został przyjęty - oświadczył francuski minister gospodarki Francois Baroin.
Brytyjski minister ds. biznesu Vince Cable skomentował, że sytuacja obawy rynków i inwestorów o spowolnienie gospodarki USA uważa on za uzasadnione, ale zastrzega, iż punkt ciężkości globalnej gospodarki przesuwa się od USA i Zachodu w stronę rynków wschodzących, takich jak Chiny, Indie i Brazylia, generujących najwięcej bogactwa. Sytuację Wielkiej Brytanii, co podkreślił, uważa za dobrą.
- Nie ma co panikować, zobaczymy w sierpniu, a może szczególnie intensywnie we wrześniu jakie to skutki przyniesie dla światowej gospodarki. My w Polsce musimy spokojnie - tak jak do tej pory - budować system odpornościowy na kryzysy. Mam nadzieję, że nie odczujemy w sposób radykalny zmiany ratingu amerykańskiego w najbliższym czasie - powiedział premier Donald Tusk na konferencji prasowej w Gdańsku.
Chiny chcą konkretów, inni spokojni
Najważniejsze jest jednak to, co powiedzą politycy USA. Brak konsensusu między Demokratami i Republikanami co do limitu długu trzymał w szachu cały świat do ostatniej chwili, stąd rosną obawy, że z konkretami będzie szło równie opornie. Zapotrzebowanie na deklaracje konkretnych kroków ze strony Ameryki jako pierwsze zgłosiły Chiny, które posiadają amerykańskie obligacje o wartości 1,16 bln dolarów.
"Chiny, które są największym wierzycielem jedynego supermocarstwa świata, mają wszelkie prawo, by domagać się od Stanów Zjednoczonych rozwiązania problemu ich długu strukturalnego i zagwarantowania bezpieczeństwa dolarowych aktywów Chin" - napisała oficjalna chińska agencja Xinhua w komentarzu.
"Należy wprowadzić międzynarodowy nadzór nad amerykańskim dolarem. Rozwiązaniem może być także wprowadzenie nowej, stabilnej i pewnej waluty rezerw światowych, aby uniknąć spowodowania katastrofy przez jedno państwo" - podkreśliła agencja.
Japonia, która po Chinach jest drugim państwem, które ma najwięcej obligacji amerykańskich, jest daleka od paniki.
- Mimo tego posunięcia nie zmieni się zaufanie, jakim darzymy amerykańskie obligacje skarbowe i ich atrakcyjność jako sposobu inwestycji" - zapewnił przedstawiciel władz japońskich, cytowany przez agencję AFP.
Przedstawiciel Bank of Korea zapewnił, że nie spodziewa się krótkoterminowych skutków obniżenia ratingu USA. Korea ma 7. co do wielkości rezerwy walutowe świata i większość z nich zainwestowała w amerykańskie obligacje.
- Nie ma różnicy między ratingiem AA i AAA, jeśli chodzi o ryzyko posiadania aktywów przez inwestorów i dlatego nie będzie znacznych skutków bezpośrednich w krótkiej perspektywie. A poza tym nie ma alternatywy (dla inwestowania w aktywa dolarowe) - powiedział szef działu rezerw walutowych banku centralnego Korei Południowej Hong Taeg Ki.