Trudno było wczoraj w Sejmie znaleźć polityka, który by pozytywnie wypowiadał się o ostatnich propozycjach Brukseli dotyczących reformy wspólnej polityki rolnej.
W opinii większości posłów Komisja Europejska próbuje w ten sposób dokonać nielegalnych zmian w Traktacie Akcesyjnym w dodatku bez udziału Polski. Nie mniejsze kontrowersje wzbudza pomysł opodatkowania tzw. "nadmiernych zapasów żywności" znajdujących się w krajach kandydujących.
Franz Fischler w swoim ostatnim wywiadzie dla magazynu "Unia & Polska" przekonuje, że Wspólna Polityka Rolna ma być dla wszystkich jednakowa. Jednak po ostatnich propozycjach Komisji Europejskiej dotyczących reformy unijnej polityki rolnej większość polskich polityków ma spore wątpliwości czy tak właśnie będzie. Komisja Europejska opracowuje obecnie szczegóły nowych sposobów dotowania unijnych farmerów. Bruksela chce m.in. wprowadzić nowe płatności dla producentów masła, buraków cukrowych czy roślin służących do wytwarzania biopaliw. We wszystkich tych przypadkach polscy rolnicy mieliby otrzymywać tylko część tego, co unijni farmerzy. Pełne 100% dopłaty przysługiwałyby Polsce dopiero po 10 latach. Bruksela argumentuje, że takie zasady wynegocjowano przecież w Kopenhadze. Nasi politycy ripostują, że wtedy rozmowy dotyczyły zupełnie innych dopłat. - Wynegocjowaliśmy to, co było, natomiast to co ma być powinno być w sposób sprawiedliwy dzielone dla wszystkich państw - mówi Halina Nowina-Konopka - posłanka z Porozumienia Polskiego.
Nie mniejszy sprzeciw wywołuje ostatni pomysł Brukseli, która chce zahamować spekulacyjny handel polską żywnością po naszym wejściu do Unii. Aby temu zapobiec zaproponowano wprowadzenie podatku od sprzedaży nadmiernych zapasów polskiej żywności. - Jest to kolejna próba osłabienia czy pogorszenia naszych warunków członkowstwa - mówi poseł Marek Sawicki z PSL.
Na szczęście nie jest jeszcze znana ostateczna lista produktów, które takiemu opodatkowaniu miałyby podlegać. Ministerstwo rolnictwa zapowiada, że do końca będzie przekonywać Unię, aby była jak najkrótsza.