Kontrola NIK-u wykazała, że dane osobowe pozyskane dzięki miejskiemu monitoringowi wizyjnemu nie są odpowiednio zabezpieczone - podał portal RadioMaryja.pl. Izba skontrolowała funkcjonowanie monitoringu w miastach.
Kontrola wykazała, że nie ma niezależnego organu, który weryfikowałby zasadność instalowania kamer i przestrzeganie praw obywateli.Większość skontrolowanych miast nielegalnie przetwarzała dane osobowe.
Zbiory danych nie zawsze były zgłoszone do Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. W połowie miast operatorzy byli zobowiązani do jednoczesnej obserwacji obrazu ze zbyt wielu kamer.
W 20 proc. skontrolowanych miast dane osobowe zaobserwowanych osób nie były odpowiednio zabezpieczone – akcentuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK-u.
- Dane osobowe przechowywane były na dyskach komputerów niezabezpieczonych hasłem lub w pomieszczeniach dostępnych dla osób postronnych. W niektórych miastach do przetwarzania danych dopuszczono osoby, które nie miały do tego uprawnień. W innych miastach ignorowano wyniki analizy zagrożeń i zalecenia policji pozostawiając kamery bez obsługi w czasie występowania największych zagrożeń (np. w godzinach nocnych, w tym w najgroźniejszym okresie wskazywanym przez policję, czyli z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę) – mówi prezes NIK-u.
Zdaniem NIK-u rząd powinien podjąć inicjatywę legislacyjną, która ureguluje w osobnej ustawie zasady i warunki prowadzenia monitoringu wizyjnego w miejscach publicznych.