Niemiecki minister gospodarki Wolfgang Clement (SPD) chce ograniczyć zjawisko tankowania przez niemieckich kierowców tańszego paliwa na stacjach benzynowych w krajach sąsiadujących z Niemcami - w Polsce, Czechach i Austrii.
Clement zapowiedział w sobotę podczas wizyty w Furth im Wald, w Bawarii przy granicy z Czechami, że niemieckie władze rozwiążą problem "benzynowej turystyki" na własną rękę, jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania obowiązującego w całej Unii Europejskiej.
Minister wyjaśnił, że niemieckie władze rozważają możliwość dotowania stacji benzynowych w celu obniżenia cen paliw w strefie nadgranicznej.
Z wypowiedzi rzeczniczki Clementa wynika, że ministerstwo myśli o obniżeniu o jeden cent za litr podatku pobieranego od koncernów paliwowych. Uzyskane w ten sposób środki miałyby zasilić fundusz, z którego przekazywane będą dotacje dla nadgranicznych stacji benzynowych. Ministerstwo spodziewa się, że dzięki temu ceny paliw spadną na tyle, iż tankowanie za granicą przestanie być opłacalne.
Niemieccy kierowcy tankują od lat tańszą benzynę w krajach sąsiednich. Jak twierdzi ministerstwo gospodarki, w strefie nadgranicznej zagrożonych jest z tego powodu 1500 niemieckich stacji benzynowych. Kilkaset stacji zostało już zamkniętych.
Ceny paliwa w Niemczech wzrosły w okresie przedwakacyjnym do rekordowej wysokości. Litr benzyny super kosztuje średnio 1,23 euro. Za litr ropy trzeba zapłacić na niektórych stacjach nawet 1,08 euro. Minister Clement liczy na dodatkowe wpływy do budżetu w wysokości od 0,9 mld euro do 1,5 mld euro.
Opozycyjne partie chadeckie CDU i CSU domagają się od dawna od rządu podjęcia zdecydowanych kroków przeciwko "turystyce benzynowej", jak nazywa się kupowanie tańszego paliwa za granicą.