Jak wyjaśniła PAP we wtorek Cieślak, obecne podwyżki, są reakcją na wzrost cen ropy, jaki nastąpił 10-15 czerwca tego roku. W poniedziałek zanotowano w Nowym Jorku rekordowo wysoką cenę - 59,5 dolarów za baryłkę.
Powodem wzrostu są niewielkie rezerwy tego surowca oraz zbliżająca się pełnia sezonu letniego, oznaczająca zazwyczaj o wiele wyższe zużycie ropy. Cieślak uważa, że chyba nie jest realny poziom ceny 100 dolarów za baryłkę ropy, co kilka tygodni temu przewidywali analitycy amerykańskiej firmy Goldman Sachs.
Analityczka zauważyła, że już nie raz mówiło się o wzroście cen ropy naftowej, po czym przychodziło uspokojenie rynku. Jeżeli na rynku brakuje ropy, to mają miejsce różne spekulacje.
Od tego, jak będzie się kształtować popyt w okresie letnim na paliwa, gdy wzrasta zapotrzebowanie ze strony odbiorców indywidualnych, będą zależały ceny. Jeżeli popyt będzie duży, mimo tak wysokich cen, to ceny benzyny na pewno nie spadną - uważa Cieślak.
Średnie ceny detaliczne 16 czerwca 2005 roku (na podstawie danych biura Reflex) dla benzyny 95-oktanowej wynosiły od 3,96 do 4,07 zł za litr.
Cieślak dodała, że wcześniej uważano, że gospodarka wyhamuje przy cenie ropy 50 dol. za baryłkę, a statystyki pokazują, że popyt na ropę jest wyższy niż rok temu. Na razie wysoka cena ropy nie jest barierą rozwoju gospodarki.
Minister finansów Mirosław Gronicki poinformował we wtorek po posiedzeniu rządu, że resort finansów wyklucza możliwość obniżki akcyzy na paliwa, a nawet obniżka o 5 proc. nie zmieni sytuacji na rynku paliw.
Ministerstwo Finansów w maju ubiegłym roku w reakcji na drożejące paliwa obniżyło akcyzę na benzynę o 5 groszy na litrze. Obniżka miała doprowadzić do spadku cen detalicznych o około 7 groszy na litrze.
W opinii Cieślak, decyzji o obniżeniu akcyzy na paliwa nie można się spodziewać, gdyż resort nie może rezygnować nawet z części tego podatku, bo to by obniżyło wpływy do budżetu.