Zyski banków spółdzielczych po dziewięciu miesiącach były niższe niż przed rokiem. Jest to spowodowane rosnącą wartością kredytów preferencyjnych oraz coraz większą konkurencją ze strony banków komercyjnych
W pierwszych trzech kwartałach tego roku 584 banki spółdzielcze zanotowały 400 mln zł zysku netto. To o4 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Spółdzielcy zarabiają coraz mniej, choć wartość udzielonych przez nich kredytów oraz utrzymywanych depozytów rośnie. - Spadają marże banków, bo niższe są stopy procentowe - tłumaczy Helena Banaśkiewicz, dyrektor departamentu bankowości spółdzielczej w Banku Polskiej Spółdzielczości.
Obniżka stóp procentowych, które przez ostatnie 12 miesięcy spadły z 4,5 proc. do 4 proc., jest szczególnie bolesna dla banków spółdzielczych. Wiele z nich obsługuje rolników, udziela im kredytów preferencyjnych, które są niżej oprocentowane i przynoszą mniejszy zysk. -W tym roku udział takich kredytów w bankach zrzeszonych u nas wzrósł i wynosi ponad 60 proc. - mówi Banaśkiewicz. Podkreśla, że szczególnie dużo było w tym roku kredytów preferencyjnych związanych z suszą. - Banki muszą ich udzielać, taka jest ich misja. A wiadomo, że ten bank, który ma ich 60 proc. w całej strukturze, będzie miał niższe zyski niż ten, który ma 5 proc.
Konkurencja coraz silniejsza
To jednak niejedyna przyczyna gorszych wyników. Są bowiem takie banki, jak największy w Polsce Krakowski Bank Spółdzielczy (KBS), które nie obsługują wielu rolników. W tym roku zysk KBS rośnie, ale minimalnie, bo zaledwie o 3 proc. - Konkurencja już nas drapie. Nie dajemy się, ale mniejsze banki mogą mieć z tym problemy - tłumaczy prezes banku Jan Czesak. Wyjaśnia,że marża zmniejszyła się w tym roku o1 pkt proc., do poziomu 3,97 proc. - Przyczyną tego spadku są coraz lepsze warunki kredytów oferowane przez banki komercyjne. Musimy się do nich dostosować -mówi. Aby dotrzymać kroku rywalom, KBS prowadzi szeroko zakrojoną kampanię reklamową. - Dlatego udało nam się w tym roku przyciągnąć 10 tys. nowych klientów -chwali się. Innym sposobem na sprostanie konkurencji jest wzbogacanie oferty. W tym roku KBS nawiązał współpracę z PZU SA. Dzięki temu może sprzedawać w swoich oddziałach jego wszystkie produkty ubezpieczeniowe.
Inaczej radzi sobie z konkurencją Bank Spółdzielczy w Katowicach. -Miałem oddział na uboczu. Kiedyś trafiali tam tylko rzemieślnicy i mniejszy handel. Teraz musiałem otworzyć oddział w bardziej atrakcyjnym miejscu - opowiada prezesEdward Wyrwa. Na inwestycję w nowy oddział wydał 600 tys. zł. Po dziewięciu miesiącach tego roku zysk netto BSK wyniósł 4,8 mln zł i na koniec roku będzie nieco niższy niż w 2005 r., kiedy osiągnął 7,2 mln zł. Wyrwa mówi, że większość zarobku przeznaczana jest na fundusze własne banku. To pozwala na zwiększanie efektywności i zapobiega większemu spadkowi zysków. Podobnie postępuje wiele innych banków spółdzielczych. - Jeżeli w działalność kredytową angażuję własnefundusze, wówczas ona mnie nic nie kosztuje. Środki z depozytów zaś tak -tłumaczy prezes BSK.
Trzeba się unowocześniać
Największe problemy notują mniejsze banki. Te, które mają swoje oddziały na wsiach i w małych miasteczkach. Od początku 2008 r. każdy bank, zgodnie z tzw. nową umową kapitałową, będzie musiał mieć przynajmniej milion euro własnych funduszy. Tymczasem nadal wiele tego wymogu nie spełnia.Wśród banków zrzeszonych w Banku Polskiej Spółdzielczości aż 40 proc. posiada fundusze własne poniżej wymaganego poziomu.
A razem z wymogiem powiększania swoich środków banki muszą się także unowocześniać. Z jednej zatem strony powinny odkładać pieniądze, z drugiej potrzebne są im inwestycje. - Cały czas rosną koszty działania. Wiąże się to z modernizacją, wprowadzaniem programów komputerowych - mówi Helena Banaśkiewicz.