Kierowcy, którzy chcieli zaoszczędzić na rachunkach za paliwo i wydali pieniądze na instalację do autogazu, teraz z bólem liczą, jak ich oszczędności się kurczą. Od września ceny autogazu szybko pną się w górę. Na przełomie sierpnia i września litr kosztował ok. 1,85 zł, a teraz sięga już 2,30 zł.
Andrzej Szcześniak z Polskiej Organizacji Gazu Płynnego uważa, że to normalne sezonowe zjawisko. Zwykle właśnie o tej porze roku zaczynają się podwyżki cen gazu płynnego. W tym roku gwałtownie drożała też ropa naftowa i paliwa. Ceny autogazu z pewnym opóźnieniem nadążają za tymi podwyżkami – uważa Szcześniak.
Nigdzie indziej w Europie autogaz nie cieszy się taką popularnością jak w Polsce. Nasi kierowcy zużywają rocznie ponad 1,5 mln ton tego paliwa, w większości importowanego ze Wschodu. Około 80 proc. gazu płynnego dociera do Polski z Rosji, Ukrainy i Białorusi. Import jest coraz droższy.
Dwa, trzy lata temu tona gazu płynnego kosztowała na granicy 150-200 dol., a ostatnio nawet 550-650 dol. za tonę – przyznaje Dariusz Bratoń odpowiedzialny za dział gazu płynnego w BP Polska. Jego zdaniem to nie tylko efekt wzrostu ceny ropy naftowej i paliw na świecie, ale także skutek niedoborów.
Coraz więcej gazu płynnego po dobrych cenach sprzedaje się na rynku rosyjskim. Rozwija się tam rynek sprzedaży gazu w butlach do celów grzewczych, sprzedaje się też coraz więcej autogazu. Ostatnio w powodu przerw produkcyjnych okresowo zmniejszyły się też dostawy z Białorusi – uważa Bratoń.
Jego zdaniem podwyżka ceł nie musi się odbić na cenie dostaw paliwa do Polski. Cło eksportowe na autogaz z Rosji wzrosło w ostatnich miesiącach o 29 dol. i wynosi już 133 dol. za tonę. Dostawcy ze Wschodu często nie przerzucają jednak na odbiorców wzrostu opłat i zmniejszają swój zysk, aby utrzymać sprzedaż – tłumaczy Bratoń. Dodaje jednak, że trudno przewidzieć teraz, czy ceny autogazu jeszcze bardziej nie wzrosną.
Na razie gaz płynny można sprowadzać w konkurencyjnych cenach tankowcami z Europy Zachodniej. Ale zimą nie będzie to już możliwe i nie wiadomo, jak wtedy zachowają się dostawcy ze Wschodu – przyznaje przedstawiciel BP.