Dziennik "Polska The Times" opublikowała rozmowę z polskim klimatologiem profesorem Zbigniewem Jaworowskim. Mowa jest w nim o tym, co w niedługim czasie stanie się na Słońcu, mianowicie, że nastąpi zdarzenia Carringtona, czyli ogromny wybuch na Słońcu - podaje wspolczesna.pl.
Ostatni raz miał on miejsce w 1859 roku i spowodował wówczas ogromne zaburzenia pola elektrycznego Ziemi - wiatr słoneczny z wybuchu dotarł do naszej jonosfery. Spaliły się świeżo zakładane stacje telegraficzne".
Astronomowie przewidują, że takie zdarzenie się powtórzy w 2013 roku i należy przygotować do tego sieć elektryczną, aby nie została uszkodzona, w efekcie czego, może zabraknąć prądu na północnej części półkuli.
Temat ten profesor Jaworowski poruszał już w 2009 roku na łamach "Polityki": "Jest maj 2013 r. Stacje radiowe i telewizyjne nagle przerywają program i ogłaszają, że właśnie przed chwilą na Słońcu nastąpił potężny wybuch, którego skutki trudno przewidzieć. Po paru godzinach zaczyna brakować prądu. Stają pociągi, tramwaje, metro, unieruchomione zostają lotniska i dworce kolejowe. Brak sygnalizacji świetlnej powoduje gigantyczne korki na ulicach miast. Nie działają windy, stacje benzynowe, telefony, radio i telewizja, satelitarna nawigacja, staje cały przemysł. Brakuje wody, przestaje działać służba zdrowia, handel, banki, systemy komputerowe. Zaczyna się apokalipsa, której przedsmak mieli mieszkańcy Nowego Jorku i kilku innych miast w sierpniu 2003 roku". Trwało to tylko kilka godzin.
Jednak Amerykańska Akademia Nauk opublikowała raport, w którym ostrzega, że tym razem burza geomagnetyczna może spowodować kataklizm na masową skalę. Może to nas spotkać w maju 2013 roku.