Kiedy wiosną tego roku poprzedni minister finansów Mirosław Gronicki chciał rozporządzeniem zrównać stawkę podatku akcyzowego na olej opałowy (miała wzrosnąć z 23 gr za litr do 1,03 zł za litr) ze stawką akcyzy na olej napędowy, poruszył opinię publiczną.
W czerwcu Sejm uchwalił nowelizację ustawy o akcyzie. Na jej mocy maksymalną stawkę podatku na oleje opałowe ustalono na 233 zł od tysiąca litrów. Wcześniej szef resortu finansów mógł podnosić akcyzę na olej opałowy do 2000 zł za tysiąc litrów. Zwolennikami takiej regulacji byli m.in. będący wówczas w opozycji przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości.
Dzisiaj, gdy PiS tworzy rząd, zmieniło zdanie. Na stronach internetowych Ministerstwa Finansów pojawił się kilka dni temu projekt ustawy o podatku akcyzowym. Jak pisze resort w uzasadnieniu zmiany przepisów, wraca do pierwotnej konstrukcji stawki akcyzy, zgodnie z którą ustawa określa wysokość stawek maksymalnych, a minister finansów dokonuje ich obniżenia w drodze rozporządzenia.
Nowa maksymalna stawka na olej opałowy i gaz ziemny znowu ma wynosić 2000 zł. Skąd ta zmiana stanowiska? Ja zdania nie zmieniłem. Nadal uważam, że wysokość stawki podatku akcyzowego powinien ustalać parlament– zastrzega Adam Zawisza z PiS. Dodaje jednak, że minister też chce mieć w ręku instrument pozwalający mu na pewną elastyczność w ściąganiu podatków.
Według Rafała Antczaka, doradcy ekonomicznego Platformy Obywatelskiej, projekt ustawy o podatku akcyzowym jest kolejnym dowodem na łamanie przedwyborczych obietnic PiS. Pamiętamy, jak przed wyborami PiS straszyło, że Platforma podwyższy podatki. Tymczasem to rząd Kazimierza Marcinkiewicza zaaprobował w budżecie wyższe stawki VAT i likwiduje wszelkie ulgi podatkowe. Przez to Polska pod względem podatkowym staje się mniej konkurencyjna – uważa Rafał Antczak.