20 maja po raz pierwszy obchodzić będziemy Światowy Dzień Pszczół ustanowiony przez ONZ. Jest to inicjatywa Słowenii, która w ten sposób chciała podkreślić znaczenie pszczół dla pozyskiwania żywności i zwracała uwagę, że stosowanie pestycydów w rolnictwie zabija te owady.
Z tej okazji ukazał się pierwszy w Polsce raport „Biznes na rzecz bioróżnorodności”. Z raportu wynika, że jednym z kluczowych dla bioróżnorodności problemów jest malejąca populacja wielu gatunków owadów zapylających – przede wszystkim pszczół.
Katarzyna Dytrych z grupy eksperckiej „Za górami, za lasami” wskazała, że z szacunków wynika, że ponad 300.000 gatunków roślin (ponad 87 proc.) na świecie jest zapylanych m.in. przez pszczoły. Rośliny są dla człowieka głównym źródłem pokarmu. Skala produkcji upraw zależnych od zapylaczy wzrosła przez ostatnie 50 lat o 300 proc. czyniąc tym samym nasze życie niezwykle zależnym przede wszystkim od pszczół.
W Polsce występuje blisko 470 gatunków pszczół. Najbardziej znana jest pszczoła miodna. Jednak różne owady zapylają inne rośliny. Oznacza to, że dla zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego potrzebna jest przede wszystkim różnorodność gatunkowa owadów zapylających.
Według ekologów, głównym zagrożeniem dla pszczół jest utrata siedlisk - bazy pokarmowej i lęgowej, następująca w wyniku zmian w użytkowaniu terenu. Rosnąca powierzchnia miast i areałów upraw, gęsta zabudowa terenu, częste koszenie trawników i łąk – to tylko niektóre ze zmian niesprzyjających tym owadom. Intensyfikacja rolnictwa, nadmierne czy nieprawidłowe stosowanie środków ochrony roślin i nawozów, patogeny, gatunki inwazyjne, zanieczyszczenie środowiska i zmiana klimatu, to pozostałe czynniki wpływające na dobrostan pszczół.
Szacuje się, że w Polsce praca pszczół jest warta ponad 4 mld zł rocznie. Gdyby nie te owady, nie mielibyśmy wielu owoców i warzyw, w przypadku innych roślin plony byłyby znacznie niższe.
Jeden z autorów raportu, prof. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego zauważył, że ok. 80 proc. ludności mieszka obecnie w krajach, w których zużywa się więcej zasobów naturalnych niż kraje te mogą odtworzyć. Jeśli ludzie nie nauczą się korzystać ze środowiska inaczej niż dotychczas, czeka nas ekologiczna, ekonomiczna i humanitarna katastrofa - zaznacza.
"Użytkujemy Ziemię tak, że do odtworzenia i odnowienia zasobów konsumowanych globalnie w ciągu jednego roku potrzeba jednego roku i 6 miesięcy. Inaczej mówiąc, jeśli chcemy tylko utrzymać dotychczasowy model rozwoju, i nie konsumować, ani nie rozwijać się dalej, potrzebujemy już dziś 1,5 Ziemi do przetrwania" – dowodzi w raporcie Karaczun.
Podkreślił, że zasoby Ziemi są podstawą naszego dobrobytu, dlatego tak ważny staje się dziś problem zachowania różnorodności biologicznej – czyli bogactwa gatunków, genów oraz krajobrazów. Działając na szkodę środowiska, ograniczamy jego potencjał do zapewnienia nam odpowiedniej jakości życia.
Prof. Piotr Skubała z Uniwersytetu Śląskiego zauważył, że mimo kilkuset lat wytężonej pracy botaników i zoologów nie wiemy nadal, nawet w przybliżeniu, ile gatunków żyje obecnie na Ziemi. Od czasów Linneusza opisano około 1,7 miliona gatunków, tymczasem szacowana liczba waha się od 3 do 100 milionów.
Zdaniem profesora społeczeństwo musi na nowo nauczyć się korzystania z różnorodności biologicznej w rolnictwie, hodowli, medycynie czy przemyśle. Z blisko 30 tysięcy jadalnych gatunków roślin, dziś uprawia się w celach spożywczych jedynie 180, a 20 z nich stanowi 90 proc. żywności całego świata. Ponad połowę całego pożywienia dostarczają ludziom trzy gatunki – pszenica, kukurydza i ryż.
Raport zaprezentowany zostanie 18 maja podczas Forum „Biznes na rzecz bioróżnorodności" w którym udział wezmą przedstawiciele biznesu, środowisk akademickich, organizacji pozarządowych i innych instytucji. Raport został wydany w ramach programu „Z Kujawskim pomagamy pszczołom” przez Zakłady Tłuszczowe "Kruszwica" przy współpracy m.in. z Instytutem na Rzecz Ekorozwoju i Uniwersytetem Warszawskim.
Anna Wysoczańska (PAP)