W pierwszej połowie roku rolnicy kupili około 7 tys. ciągników, tyle co w całym 2003 r.
Tak dobrze ciągniki sprzedawały się ostatnio w czasach PRL. W pierwszym półroczu tego roku rolnicy kupili ok. 7 tys. traktorów. Tyle, co w całym 2003 r. Optymiści twierdzą, że rynek maszyn rolniczych rozkręca się na dobre, a rolnicy bogatsi o unijne pieniądze zaczną inwestować w modernizację gospodarstw. Pesymiści twierdzą, że boom na ciągniki, podobnie jak na rynku samochodowym, spowodowany był obawami o wzrost cen po 1 maja.
Taką koniunkturę na rynku maszyn rolniczych, a szczególnie ciągników pamiętają tylko najstarsi traktorzyści. Doszło do tego, że aby kupić ciągnik, trzeba było wpierw złożyć zamówienie i czekać na jego realizację - rzecz niebywała od lat 80. Ciągnik to urządzenie kosztowne - za najtańszy trzeba zapłacić tyle, co za średniej klasy samochód, a są też przecież modele w cenie ponad 200 tys. zł. Na taki wydatek stać tylko zamożnych rolników. Reszta musi się zadowolić, pamiętającymi czasy Edwarda Gierka wysłużonymi maszynami. Ocenia się, że w Polsce średni wiek ciągnika wynosi, bagatela - 20 lat.
"Pierwsze oznaki rosnącego zainteresowania nowymi pojazdami odnotowaliśmy już jesienią ub.r., a na początku roku worek z zamówieniami rozwiązał się na dobre" - mówi Tomasz Horbal, kierownik sprzedaży krajowej w Ursusie.
W pierwszym półroczu firma sprzedała ponad 1 tys. pojazdów, a pozostali producenci ok. 6-7 tys., czyli łącznie ok. 8 tys. ciągników.
"To najlepszy wynik od 14 lat" - mówi Wojciech Waśniowski, wicedyrektor małopolskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Jest on przekonany, że koniunkturę na rynku maszyn rolniczych w dużej mierze nakręcił SAPARD, dzięki któremu cierpiący na chroniczny brak funduszy rolnicy dostali pieniądze na sfinansowanie zakupu ciągników.
Podobnie sądzi Tomasz Horbal, który zauważa, że ożywiony ruch w dziale sprzedaży Ursusa zaobserwowano jesienią ub.r., w momencie rozpoczęcia wypłat sapardowskich pieniędzy:
- Dzięki środkom z tego programu rolnicy mogli sfinansować nawet połowę kosztów zakupu ciągnika .
Teraz producenci liczą na dalsze zamówienia. W Polsce jest ok. 1,3 mln ciągników, z czego większość, jak wspomniano, to egzemplarze mocno leciwe. Jest nadzieja, że zasileni gotówką z Brukseli rolnicy zaczną wymieniać park maszynowy.
Sielankową perspektywę burzą nieco informacje o wynikach za maj oraz czerwiec, kiedy nastąpił zdecydowany spadek dynamiki sprzedaży. Niektórzy twierdzą, że mamy do czynienia z takim samym zjawiskiem, jak na rynku samochodów, które znakomicie sprzedawały się przed 1 maja, a potem nastąpiło załamanie.
"Marzec i kwiecień były znakomite, ale wyniki za maj są mizerne" - mówi Sławomir Kosiba, dyrektor generalny Agromy Kraków i przewiduje, że tak może być już do końca roku, bo ci którzy mieli kupić ciągnik, już to zrobili.
Pośpiech łatwo wytłumaczyć: od maja zaczynał obowiązywać VAT na urządzenia i maszyny rolnicze i powszechnie obawiano się wzrostu cen. Obawy na razie nie sprawdzają się - ciągniki podrożały, ale nieznacznie. Możliwe więc, że rolnicy znowu ruszą do zakupów, gdy dostaną np. pieniądze z dopłat.
Prof. Józef Kowalski, dziekan Wydziału Techniki i Energetyki Rolnictwa Akademii Rolniczej w Krakowie, zapowiada, że w najbliższych latach polskie rolnictwo czeka prawdziwa rewolucja technologiczna.