Jak to możliwe, że tak małe stworzonko doprowadziło do 2-godzinnego opóźnienia startu samolotu American Airlines? Nieproszony pasażer rozprzestrzenił swój niemiły "zapaszek" w luku bagażowym i zmusił pasażerów do błyskawicznej ewakuacji z pokładu. Skunks wybrał sobie samolot lecący z Miami do Bogoty. Wdarł się do luku bagażowego. Bagażowi postanowili go przepędzić. Wystraszony zwierzak zaatakował więc swoją najlepszą bronią - zabójczym odorem. Niestety jego "zapaszek" rozprzestrzenił się w całym samolocie. W końcu dotarł do pasażerów. Ci z kolei zostali czym prędzej ewakuowani z pokładu. Nikt nie odniósł obrażeń, ale nieprzyjemny zapach przedostający się do kabiny zmusił obsługę do ewakuowania pasażerów z pokładu. - Jestem przekonany, że nie pachniało tam zbyt ładnie - mówi Tim Wagner, rzecznik American Airlines. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Pasażerowie mogli odlecieć dopiero po 2 godzinach, po części także z powodu niesprzyjających warunków pogodowych, jak podkreślił Wagner. Niemniej jednak skunks nie był zadowolony z powodu opuszczenia pokładu. Może też chciał się wybrać na wycieczkę?