Minął ledwie miesiąc od pojawienia się pierwszych doniesień o wykryciu dioksyn w mięsie i podrobach importowanych z Irlandii. Iznów wybucha afera . Wielkopolski sanepid nakazał wycofać ze sprzedaży Ponad sto partii pasztetu z Wielkopolskiej Wytwórni Żywności Profi z Poznania. W połowie grudnia 2008 r. na teren województwa świętokrzyskiego trafiły paszteciki z partii, która mogła zawierać skażoną dioksynami wieprzowinę z Irlandii. O szkodliwych pasztetach firma Profi poinformowała stację epidemiologiczną jeszcze 23 grudnia. Firma rozesłała też pisma do wszystkich kontrahentów. W ostatnich dniach historia się powtórzyła. Na podejrzane skażeniem popularne paszteciki Profi trafili ostatnio klienci sklepów w Wielkopolsce.
Sanepid już wstrzymał obrót pasztecikami i nakazał wycofanie ponad 100 partii feralnego paszteciku. Badania wykazały, że zawarty w produkcie poziom dioksyn przekraczał dopuszczalną normę partii. Czy dioksyny rzeczywiście są tak straszne? Specjaliści ostrzegają, że mogą wywołać choroby nowotworowe, na szczęście jedynie w przypadku częstego spożywania zatrutych produktów. Działania wielkopolskiego sanepidu mają więc charakter profilaktyczny, bo stacja chce wyeliminować choćby najmniejsze zagrożenie.
Kontrahenci, czyli hurtownie, o szkodliwych pasztecikach wiedziały ale nie wycofały ze wszystkich sklepów a i sam producent nie zdołał powiadomić wszystkich sprzedawców. Teraz powiatowe stacje sanepidu cały czas sprawdzają hurtownie i sklepy. Jeśli znajdą na półce zły pasztet - wypisują mandat. Kara jest stosunkowo nieduża - do 500 zł. W połowie stycznia br. ma być w tej sprawie gotowy raport pokontrolny. A zakazane partie, jak zapewniają przedstawiciele wielkopolskich hurtowni, są już przygotowane do zwrotu.
Przypomnijmy – prawie przed rokiem, bo na początku lutego było głośno o skażonym irlandzkim boczku. Wtedy do Polski przywieziono kilkaset ton trującego mięsa. Teraz powtarza się historia z dioksynami w pasztecie. Ile jeszcze razy będziemy – my, konsumenci – wystawiani na próbę. A tak na marginesie – po raz kolejny możemy się przekonać, że nie ma to jak polskie, bo dobre, zdrowe (nie skażone) mięso i kiełbasy. Ale i u nas na zimne trzeba dmuchać, nie trzeba bowiem nikomu przypominać afery sprzed lat z Constarem, gdzie pracownicy „odświeżali” stare wędliny.