W Starym Strączu koło Sławy wykryto chorobę BSE u sześcioletniej krowy. To pierwszy w woj. lubuskim i jedenasty w kraju przypadek choroby szalonych krów.
W ujawnieniu choroby pomógł przypadek. Zwierzę padło 15
stycznia br. - zadławiło się burakiem. Próbki przesłano do pracowni
diagnostycznej w Lesznie. W środę wyniki były już znane. Stwierdzono w nich, że
krowa była chora na BSE. Badania te potwierdził Państwowy Instytut Weterynarii w
Puławach. 29 stycznia Powiatowy Lekarz Weterynarii w Nowej Soli uznał
gospodarstwo za zakażone BSE i nakazał zabicie zwierząt.
Krowa należała do
rolnika ze Starego Strącza, który w oborze miał jeszcze 14 sztuk bydła.
Tadeusz Woźniak, wojewódzki lekarz weterynarii w Zielonej Górze powiedział,
że padłe zwierzę jak i pozostałe siedem sztuk - w wieku od 4 do 7 lat - zostały
spalone, podobnie jak pozostała po nich mączka. Reszta zwierząt w tym
gospodarstwie znajduje się pod stałą obserwacją weterynaryjną.
Skąd u padłej
krowy mogło pojawić się BSE? Być może przyczyną była pasza.
- Rolnik
tłumaczył się, że nie karmił zwierzęcia mączką mięsno-kostną albo podobnymi
preparatami, które najczęściej wywołuję tę chorobę. Twierdzi, że krowa była
karmiona paszą z gospodarstwa. Drugą przyczyną BSE mogą być geny - powiedział T.
Woźniak.
Zjadając mięso chorej na BSE krowy można się zarazić. U ludzi
choroba ta nazywa się chorobą Creutzfeldta-Jacoba i należy do znanych od dawna
chorób zwyrodnieniowych mózgu. U człowieka powoduje otępienie, zaburzenia
zachowania, mimowolne ruchy, czyli pląsawicę, niedowłady, czyli osłabienie
mięśni. W ciągu kilku miesięcy od pierwszych objawów prowadzi do śmierci. Jest
nieuleczalna, ale trafia się bardzo rzadko - jeden przypadek na milion
mieszkańców.
Gospodarstwo, w którym wykryto BSE nie należy do najbogatszych
we wsi. Właściciel krów sprzedawał pochodzące od nich mleko mleczarni. Jak
twierdzą lekarze, mleko krowy chorej na BSE nie jest niebezpieczne dla ludzi.
- O chorobie dowiedziałam się w sobotę. To był szok, że BSE wykryto właśnie
w naszej wsi. To tragedia dla całej rodziny, bo mleko w tym okresie jest jednym
z podstawowych źródeł jej utrzymania - mówi sołtys Sarego Strącza Władysława
Żarek. - W naszej wsi ludzie nie mają wielu krów, a wszystkie karmione są
przecież własną paszą.
Okolice Sławy to lubuskie centrum przetwórstwa mięsa.
Czy wykryty przypadek BSE negatywnie wpłynie na pracę zakładów mięsnych?
- W
naszym zakładzie obowiązują procedury, które eliminują zagrożenie przedostania
się do ubojni chorej krowy. Wszystkie sztuki są badane - mówi prezes zakładu
Eko-Mięs Balcerzak Junior Maciej Balcerzak. - W Polsce jednak jest też ubój
nielegalny. Tu może się zdarzyć, że do sprzedaży trafi zakażone mięso. Dlatego
przestrzegam przed robieniem zakupów z niepewnego źródła.
Wczoraj
właściciele pechowego gospodarstwa nie chcieli rozmawiać na temat wykrytej
choroby. Są rozgoryczeni stratą krów.