Ministerstwo rolnictwa znacznie ograniczyło, a właściwie zakazało sprzedaży mięsa pochodzącego z uboju gospodarskiego.
Zgodnie z nowymi przepisami gospodarstwo rolnika, które będzie chciał handlować mięsem z ubitych przez siebie świń lub cielaków, będzie musiało spełniać wszystkie standardy weterynaryjne małej profesjonalnej rzeźni. O uboju gospodarskim zrobiło się głośno, kiedy w lutym tego roku sejm nowelizował ustawę weterynaryjną aby przystosować ją do prawa unii europejskiej. Uchwalone wtedy przepisy były sprzeczne z unijnym prawem bo dopuszczały do sprzedaży bezpośredniej mięso ze zwierzęcia ubitego przez rolnika w jego gospodarstwie. Sejm przy znowelizowanej ustawie weterynaryjnej z lutego tego roku dokonał pewnych zapisów, które działają na szkodę zdrowia publicznego – stwierdził Główny Lekarz Weterynarii Jacek Leonkiewicz.
Przeciwko takim przepisom zaprotestowali nie tylko weterynarze, ale cała
branża mięsna. Profesjonalne rzeźnie chcąc dostosować się do unijnych wymogów
wydały miliony złotych na modernizację. Tymczasem sejm zafundował im konkurencję
ze strony rolników, którzy do takich wymogów nie musieli się dostosowywać.
Tylko rzeźnia jest tym miejscem, w którym może następować ubój zwierząt, z
których mięso wprowadzane jest do obrotu towarowego – powiedział Stanisław
Zięba z Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa.
Teraz,
aby rolnik mógł sam handlować mięsem jego gospodarstwo musi spełniać jeden
warunek.
Zagroda chłopska, która będzie chciała dokonywać ubojów będzie musiała praktycznie spełniać warunki małej rzeźni – stwierdził Jacek Leonkiewicz. Tak skonstruowane przepisy pozbawiają praktycznie wszystkie gospodarstwa prawa do handlu mięsem pochodzącym z uboju gospodarskiego. Na własne potrzeby rolnik może bić cielaki i świnie w swoim gospodarstwie.