Podkarpacki Inspektorat Weterynaryjny od ponad roku czeka na specjalistyczny sprzęt laboratoryjny do wykrywania BSE, czyli choroby szalonych krów. Ma go kupić w ramach specjalnego przetargu Ministerstwo Rolnictwa. I choć pomieszczenia w Krośnie, w których ma stanąć sprzęt, są już od dawna gotowe, a przeszkoleni pracownicy czekają na rozpoczęcie badań, to próbki ciągle trzeba wozić aż do Krakowa.
Główny Inspektor Sanitarny ponad rok temu zalecił utworzenie w Krośnie
specjalistycznego laboratorium. Od tego czasu nic się jednak nie zmieniło.
Cztery razy w tygodniu próbki dostarczane przez rzeźnie i zakłady mięsne
trafiają najpierw do zakładów weterynarii w Dębicy, Rzeszowie i Krośnie a
stamtąd do Krakowa. Tymczasem w budynku Wojewódzkiego Inspektoratu
Weterynaryjnego w Krośnie dostosowane do unijnych norm pomieszczenia
laboratorium czekają już tylko na niezbędne
wyposażenie.
Ministerstwo rolnictwa tłumaczy opóźnienia tym,
że dwa inne ośrodki wycofały się ze starań o zakup takich urządzeń. Teraz resort
musi jeszcze raz wypełnić specjalny wniosek o sfinansowanie związanych z tym
kosztów przez unijny program PHARE. W regionie jest prawie sto ubojni, które
zgodnie z weterynaryjnymi wymogami muszą przebadać każdą partię wprowadzanego do
sprzedaży mięsa. Tylko od początku roku do krakowskiego laboratorium trafiło 17
tysięcy próbek z Podkarpacia.