Polskie rzeźnie i mleczarnie same określiły termin, do kiedy dostosują się do weterynaryjno-sanitarnych standardów higienicznych – tak wiceminister rolnictwa Józef Pilarczyk odpowiedział w środę w Sejmie na pytanie Romana Giertycha o groźbę zakazu eksportu mięsa i mleka do UE.
Giertych powołał się na wypowiedź przedstawiciela UE zacytowaną w
"Newsweeku". Mówił on, że od momentu wejścia Polski do Unii może zostać
wstrzymany eksport do UE polskiej żywności i mięsa, bo Polska nie nadąża z
dostosowaniem mleczarni i rzeźni do weterynaryjno-sanitarnych standardów i
prawdopodobne jest zamknięcie 2 tysięcy polskich mleczarni i rzeźni. 80-90
procent polskiego rolnictwa może zbankrutować w wyniku takiego zakazu UE
– alarmował Giertych.
Pilarczyk odpowiadał, że mleczarnie i
rzeźnie same określiły termin, kiedy dostosują swoje standardy, a część z nich
wybrała termin naszej akcesji do UE. Podkreślał też, że niezależnie od tego, czy
Polska znalazłaby się w Unii czy też nie, to standardy sanitarno-weterynaryjne
obowiązują też w krajach Azji i Ameryki i wiele polskich przedsiębiorstw już
spełnia te wymagania. – Przedstawiciele UE zwracają nam uwagę, że się
zobowiązaliśmy – dodał Pilarczyk.
Pańska odpowiedź obraża
inteligencję słuchających – replikował Giertych i pytał o to, co się
stanie, gdy Unia zakaże Polsce eksportu żywności, mięsa i mleka, a my nie
będziemy mogli odpowiedzieć na ten zakaz sankcjami wobec krajów
UE.
Pilarczyk nazwał to – czarnym scenariuszem, który może się
zrealizować, gdy w polskim prawie będziemy stanowić przepisy grożące
weterynaryjno-sanitarnemu bezpieczeństwu obywateli. Akcentował w tym
kontekście konieczność dobrej ochrony granic i kontroli sanitarnej. Na koniec
poinformował, że eksport polskiej żywności, mięsa i mleka do krajów UE w 2001 r.
opiewał na kwotę 275 mln dolarów, a w 2002 r. – na 310 mln.