W powiatowych inspektoratach weterynarii trwa gorączkowe liczenie zakładów, które nie zdążyły dostosować się do wymogów dla grupy C, mającej od 1 maja 2004 r. produkować tylko na rynek krajowy. Z szacunków wynika, że będzie ich na Kujawach i Pomorzu około dziesięciu.
- Dowiedziałem się, że zostanę w kategorii C, czekam teraz na szczegółowe
wytyczne, co i w jaki sposób będę mógł sprzedawać - Bogdan Roszak,
właściciel zakładu mięsnego w Pakości odetchnął z ulgą. Aby utrzymać się na
rynku, musiał spełnić wymogi narzucone przez inspekcję weterynaryjną: - Dużo
tego było, chyba z 15 punktów. Na przykład przygotowanie stanowisk przyjmowania
surowca i rozbioru oraz zrobienie posadzki.
W podobnej sytuacji jak
Roszak znalazła się większość właścicieli zakładów z grupy C. Pięć z nich
dostało od Komisji Europejskiej dodatkowo 6-12 miesięcy na przygotowania, spora
grupa będzie prowadzić sprzedaż bezpośrednią (na terenie powiatu, gdzie
produkują lub w powiatach sąsiednich). Są firmy, które same zrezygnowały, ale
też takie, które 1 maja br. zostaną zamknięte.
- Wiele zakładów
dokonywało poprawek rzutem na taśmę. Szacujemy więc, że liczba, tych które
zaprzestaną produkcji nie przekroczy 10 - wylicza Bogumiła Mikołajczak,
wojewódzki lekarz weterynarii.
Zdaniem Mikołajczak to niewiele, biorąc pod uwagę liczbę tych, które przetrwają , a jest ich ponad sto: - Zakłady w województwie kujawsko-pomorskim od dawna spełniały wysokie standardy. Nie oznacza to jednak, że właściciele firm nie musieli włożyć wiele wysiłku w ich modernizację.